Zauważyła, że coś jest nie tak. Pochyliła się w jego kierunku.
-Boli cie coś?- Zapytała się zmartwiona. Ten tylko uśmiechnął się wymuszenie.
-Nic takiego. Wracajmy do jedzenia.
Nic nie mówiąc, wstała i pociągnąwszy go za dłoń, wyprowadziła na bezpieczne zaplecze, gdzie nikt się nie kręcił z pracowników. Nie trzeba się dziwić, bowiem wszyscy byli zajęci klientami. Pokazała mu, aby się nie ruszał a sama zamknęła oczy i wysunęła w jego kierunku otwartą dłoń. Po kilku sekundach otworzyła oczy.
-Plecy- mruknęła cicho i położyła na nich dłoń mówiąc coś cicho i w niezrozumiałym języku. Zaraz po tym dało się zobaczyć wychodzący delikatny promień światła, który przeszedł w jego plecy. Jak zniknął w nim, westchnął z ulgą.
-Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co- już miała się uśmiechnąć kiedy oboje usłyszeli dźwięk przypominający cięcie powietrza. Powodem hałasu bała para małych skrzydeł wychodzących z pleców chłopaka, który był tym zaskoczony. Dziewczyna kiwnęła zrozumiale głową.
-No tak, za długo były schowane, stąd ból. Nie kryj je na tak długo- powiedziała przyjaźnie.
-Nie dziwi cie to?- Zapytał zaskoczony Luke. W ramach odpowiedzi, Serenity "wysunęła" swoje białe skrzydła.
-Wcale. Też czasami tak mam- po czym się roześmiała.
<Luke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz