- Wiesz chciałabym żeby to było jeszcze dzisiaj... - powiedziałam ściszyłam głos.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Czułam że się rumienię. Dziwnie się czułam mówiąc to zdanie.
- A to niby dlaczego?
- To moja sprawa. - Powiedziałam. Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Pomachałam mu na pożegnanie. Korciło mnie żeby zagrać coś jeszcze.
Z trudem oparłam się pokusie i wyszłam z kafejki. " Co ja będę robić przez cały dzień?" pomyślałam.
Weszłam to ciemnej uliczki i zmieniałam się w gryfa. Wzniosłam się nad miasto i poleciałam do lasu, nad małe jeziorko gdzie często odpoczywałam.
Wylądowałam i ponownie zmieniłam się w człowieka. Przy tym jeziorze zawsze rosły moje ulubione szafirowe kwiaty. Podeszłam do jednego z nich, zerwałam i wplotłam sobie we włosy.
" Jeśli nie mam nic do roboty to się zdrzemnę " - pomyślałam. Położyłam się i zasnęłam. Znowu śniło mi się że beztrosko latam po nocnym niebie. Byłam wolna. Tak, przynajmniej w śnie mogę być w miejscu gdzie bardzo pragnę być.
Lekko otworzyłam oczy. Był już wieczór. Jasna cholera przespałam cały dzień! Szybko wstałam i jako gryf poleciałam do miasta. " Żebym tylko się nie spóźniła" powtarzałam sobie w duchu. Wylądowałam w ciemnej alei i zmieniłam się w człowieka.
Szybko pobiegłam w stronę kafejki. Luk już tam czekał.
- Wybacz za spóźnienie - wydyszałam. On spojrzał na mnie i ściągnął mi piórka z głowy.
- Dlaczego chciałaś się ze mną spotkać akurat dzisiaj a nie jutro? - zapytał.
- Gdyż... Dzisiaj są moje urodziny.
Spojrzał na mnie zdziwiony. Czułam że się rumienię. Dziwnie się czułam mówiąc to zdanie.
- A to niby dlaczego?
- To moja sprawa. - Powiedziałam. Uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Pomachałam mu na pożegnanie. Korciło mnie żeby zagrać coś jeszcze.
Z trudem oparłam się pokusie i wyszłam z kafejki. " Co ja będę robić przez cały dzień?" pomyślałam.
Weszłam to ciemnej uliczki i zmieniałam się w gryfa. Wzniosłam się nad miasto i poleciałam do lasu, nad małe jeziorko gdzie często odpoczywałam.
Wylądowałam i ponownie zmieniłam się w człowieka. Przy tym jeziorze zawsze rosły moje ulubione szafirowe kwiaty. Podeszłam do jednego z nich, zerwałam i wplotłam sobie we włosy.
" Jeśli nie mam nic do roboty to się zdrzemnę " - pomyślałam. Położyłam się i zasnęłam. Znowu śniło mi się że beztrosko latam po nocnym niebie. Byłam wolna. Tak, przynajmniej w śnie mogę być w miejscu gdzie bardzo pragnę być.
Lekko otworzyłam oczy. Był już wieczór. Jasna cholera przespałam cały dzień! Szybko wstałam i jako gryf poleciałam do miasta. " Żebym tylko się nie spóźniła" powtarzałam sobie w duchu. Wylądowałam w ciemnej alei i zmieniłam się w człowieka.
Szybko pobiegłam w stronę kafejki. Luk już tam czekał.
- Wybacz za spóźnienie - wydyszałam. On spojrzał na mnie i ściągnął mi piórka z głowy.
- Dlaczego chciałaś się ze mną spotkać akurat dzisiaj a nie jutro? - zapytał.
- Gdyż... Dzisiaj są moje urodziny.
<Luke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz