Przechadzałem się właśnie po mieście ludzi.
Rozmyślałem o dzewczynie, którą poznałem wczoraj.
Była intrygująca... Uśmiechnięta, lecz jednak lekko skryta.
I ta jej ucieczka... No właśnie Oddalała się w zupełnie innym kierunku niż ja.
Czy to oznaczało, że pobiegła do Zeppelinów? Może była jednym z nich?
- Zresztą co za różnica i tak już jej raczej nie spotkam- Pomyślalem sobie.
I właśnie zaciekawiony nowo poznaną dziewczyną skierowałem się w stronę stacji Zeppelinów.
Cały czas miałem nadzieję, że ją tam spotkam.
- Dobra chłopie weź się w garść!- Krzyknąłem na siebie tak głośno, że ludzie przechodzący obok mnie przystaneli na chwilę. Jedna młoda kobieta podeszła do mnie i zapytała czy wszystko ze mną okay.
- Widzi pani... Ja cierpię na nieuleczalną chorobę gadania ze samym sobą - Zażartowałem.- Nasila się ona wtedy gdy muszę odnaleźć jakąś piękną dziewczynę.- Młoda dama patrzyła na mnie chwilę nie rozumiejąc jednak po chwili załapała mój żart i pokiwała głową:
- Znam to. Powodzenia!- Rzuciła jeszcze i poszła.
Zostałem sam. Ponownie.
Nie lubiłem samotności. Przez dłuższy czas starałem się nie myśleć o tym co było kiedyś, bo to bez sensu. Moja siostrzyczka już nie wróci. Sięgnąłem do mojej kieszeni i wyjąłem małe, pogniecione zdjęcie, które przedstawiało naszą dwójkę dosłownie na godzinę przed
wyjazdem tym piekielnym autem...
Była taka piękna... Miała wieli potencjał. Nigdy się nie smuciła. Lubiła czytać książki.
~ Och Maya czemu odeszłaś moja droga?? - Pomyślałem a w sercu znowu poczułem ukłucie bólu.
Zawsze kazała się nazywać Maya. Właściwie to nie wiem czemu. Może imię Yuuki nie podobało się jej?
Zamknąłem oczy. Nie mogę o tym myśleć. Mai i Yuuki to dziewczyny ich się nie zrozumie!
Gdy doszedłem nad przystań. Gdy nagle coś mi migęło. I nie były to długie czarne włosy, jak u Yuuki wręcz przeciwnie. Były krótkie i.... białe... To Była Mai, która teraz w moim kierunku.
- Hej.- Powiedziałem cicho.
- Hej Peter- Uśmiechnęła się do mnie.
- Mag... - Powiedziałem jeszcze ciszej.
Dziewczyna spojrzała na mnie nie rozumiejąc.
Dlatego oszczędziłem jej większych domysłów:
- Jestem Magiem. - Uśmiechnąłem się do niej jak najszerzej. - Spójrz- Wyjąłem z kieszeni duży kawałek metalu. Miał może z 10cm długości i tyle samo szerokości.
I za pomocą swojego talentu " wyczarowałem" metalową różę:
- To dla Ciebie Madame - Skłoniłem się nisko jak każdy książe w tych długich bajkach.
< Mai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz