Obudził mnie brak dopływu tlenu.
Nie wiedziałam co się ze mną stało.
Czułam tylko na sobie wielki ciężar i brak dostępu do tlenu.
Zaczęłam kasłać.
Nagle zza osłony dostrzegłam postać, która na mnie siedziała.
- Hallo!- Krzyknęłam, lecz mój głos był przytłumiony z powodu, jakiegoś materiału, który potem okazał się moją ULUBIONĄ firaną.
Mężczyzna się poruszył.
- To ty Lau?- Rozpoznałam niepewny głos Rufusa.
- A kto idioto?! - Warknęłam na niego. Z nim nigdy nie dojdziesz do porozumienia,...
- Przepraszam, ale chyba się przemieniłaś... - Spojrzałam na chłopaka zdezorientowana.
I nagle mi się przypomniało.
Byłam wściekła i zaczęłam go atakować.
Gdyby nie zaczął się bronić pewnie bym go zjadła...
Boże co się ze mną dzieje?!
Gdy chłopak pomógł mi wstać szybko pobiegłam do mojego garażu po stołek i sznur.
Podczas szukania narobiłam niezłego bałaganu i hałasu.
Gdy cała konstrukcja była gotowa do garażu wszedł niczego nieświadomy Rufus.
- Boże Laurenee co ty robisz?- Chłopak lekko się przeraził.
Ja tylko wzruszyłam ramionami..
- Nie widzisz? Przygotowuję próbę smobójczą. - W oczach miałam łzy. Rufus podszedł do mnie i pogłaskał mnie po ramieniu a ja całkowicie się rozkleiłam.
< XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz