niedziela, 23 sierpnia 2015

Od Carmelle Do Rufusa

Szłam przez miasto zrezygnowana. Tyle szukania i nadal nic. Aktualnie byłam w Arou Delve. Mówiąc szczerze to zaraz po skończeniu misji wynoszę się stąd. To miasto mnie przytłacza, nawet w tym momencie bym się spakowała i poszła w siną dal. Niestety wielki pan cierpiący na rozdwojenie jaźni musi spaść właśnie tu. Ja nawet nie wiem jak on ma wyglądać to niby jak mam go znaleźć. Z wyjątkiem 3 informacji nie mam nic. Znam imię, miasto upadku i chorobę, ale to za mało. W ogóle kto daje swojemu synowi imię Rufus, to takie pedalskie… Stałam już przed swoim domem. Otworzyłam drzwi, a Kira zaraz się na mnie rzuciła.
-Idziemy na spacer?-zapytałam. Odpowiedziało mi zadowolone miauknięcie.
-Przebiorę się i idziemy.- Weszłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy taki zestaw:

Przed drzwiami czekała na mnie tygrysica z smyczą i deskorolką.
-Jesteś niemożliwa. Musze przez ciebie zmieniać buty.- Po zmianie obuwia na takie;
wyszłyśmy. Stanęłam na desce a Ki z przypiętą smyczą zaczęła mnie ciągnąć. Biegła choler*** szybko że prawie nie wyrabialiśmy na zakrętach. 
[15 minut później]
Siedziałam na ławce a Kir goniła ptaki. Nagle podbiegła do mnie i zaczęła mnie ciągnąć za spodnie.
-Nie będę z tobą biegać.-oznajmiłam. Tygrysica spojrzała na mnie oburzona. Po chwili chwyciła moją bransoletkę i zaczęła biec.
-Dorwę cię!- Zaczęłam za nią biec. Niestety potknęłam się o korzeń. Upadłam. Przekręciłam się na plecy i rozdmuchałam grzywkę. Ujrzałam dłoń której właścicielem [Boże jak to brzmi jakby ta dłoń była jego pupilem] okazał się czarnowłosy chłopak. Nie będę się siliła na uprzejmości.
-Nie jestem żadną kaleką abym nie potrafiła sama wstać- Powiedziałam i wstałam o własnych siłach. Poprawiłam włosy i zbliżając się do Kiry ma mroczyłam coś pod nosem o głupich uprzejmościach. Wyciągnęłam rękę na której tygryska po chwili położyła moją biżuterie. 
-Wracamy do domu...- mruknęłam wściekła.


[Rufus? Pokaż kto rządzi w upadłym...]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz