Obudziłem się rano i szybko zebrałem się. Wziąłem szybki prysznic, dziękując, że ktoś to wymyślił, a na dodatek jeszcze myjąc włosy. Wysuszyłem się i zacząłem myć zęby. Ubrałem się pośpiesznie i wyszedłem w pośpiechu z budynku. Ruszyłem w stronę garderoby gdzie przygotowano mnie do roli młodej dziewczyny, która sprzeciwia się wyjścia za bogatego mężczyznę. Grałem główną rolę, ale i jedną poboczną rolę jej rówieśnika, który prześladowany był za swoje wierzenia. Wyszedłem ubrany w białą suknię, aż do kostek. Zaczął się musical. Rozejrzałem się i ujrzałem Serenity przed sceną...
***
Przedstawienie skończyło się, a ja zszedłem ze sceny. Dzisiaj nikt mnie nie prosił o występ, co po części mnie cieszyło, a po części nie. Podszedłem do Serenity i przywitałem się:
- Witaj. Po raz pierwszy od dawna grałem mężczyznę, szkoda, że to on nie był głównym bohaterem... Chodźmy na ten Dzień Smakosza, nic jeszcze dzisiaj nie jadłem...
< Serenity? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz