Co... Ja chciałem wyjaśnić?
Nie wiem.
Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Albo i wiedziałem, ale nie do
końca rozumiałem. Po prostu jej widok sprawiał, że czułem ciepło w
sercu, ale to ciepło zmieniało się w parzące, bolesne gorąco.
Niepewnie położyłem dłoń na jej plecach.
- Ana... - powtórzyłem ochryple. - ...Chodźmy stąd. Proszę. - widziałem,
że niedaleko był hotel. Zaprowadziłem ją tam, wynająłem pokój i
poszliśmy na górę...
Gdy tylko usiedliśmy, zaczęła "przesłuchanie".
- Teraz mi wytłumacz! - wpatrywała się we mnie łzawymi oczami.
Przez ból w piersi ledwo mogłem oddychać.
Schyliłem głowę, by moje włosy zakryły moją twarz.
Bezwiednie wsunąłem palec za obrożę.
Tak, nosiłem teraz obrożę. Jako okrutną drwinę z samego siebie.
Nie wiem, czy mnie słyszała, ale zacząłem bardzo cicho.
- Wiesz... Wiesz jakie to uczucie, gdy zakochujesz się po raz pierwszy i
zapewne jedyny w życiu, a i tak wiesz, że nigdy tej osoby nie
dostaniesz? Wiesz jak to boli, gdy słuchasz zwierzeń tej osoby co do
innych? I czy wiesz, jak bardzo niszczy to poczucie własnej wartości, i
umysł...?
< Ana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz