Wreszcie mogłam spokojnie wrócić do domu. Wprawdzie bez przyjaciela, ale
miałam pewność, że jest on bezpieczny i szczęśliwy. Nie byłam też pewna
co do Nicholasa... Fizycznie czuł się lepiej, ale wydawało mi się, że
jego psychika pozostawiała wiele do życzenia. Na szczęście miał doktorka
przy sobie. Przyjaciel powinien mu pomóc. Przez ten rok czasami
powracałam myślami do niego, lecz po jakimś czasie przestałam. Miałam
kilka własnych spraw.
Zaczynało robić się ciepło, wiec postanowiłam odwiedzić starą znajomą na
rynku. Jej mąż był kowalem, więc gdy on siedział w kuźni, to właśnie
ona stała ze straganem. Szłam między stoiskami, wymijając ludzi. Było
dość wcześnie, przez co ruch był niewielki. Gdy zbliżałam się do
znajomej, przy jej stoisku zauważyłam wysokiego mężczyznę o czerwonych
włosach. Momentalnie skojarzył mi się on ze znajomym elfem, chodź
wiedziałam, że jego pobyt tutaj jest raczej niemożliwy. Mężczyzna
odwrócił się. Aż stanęłam z wrażenia. To, co wydawało mi się niemożliwe,
okazało się prawdą. Nie zastanawiając się długo pobiegłam w stronę
elfa.
-Nicko!- krzyknęłam, skacząc na chłopaka i przytulając się do niego.
<Nickuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz