Moją głowę przeszył ból.
- Nie drzyj się tak. - mruknąłem. - Nie chcę z nikim gadać.
Byłem żałosny. Tak długo nic mi się podczas walk nie działo, a tu jedna
głupia myśl sprawiła, że straciłem czujność. Prawie przypłaciłem to
życiem. Mimo to, nie przegrałem. Jeszcze udało mi się powalić rywala.
Drogi do domu już jednak nie pamiętałem. Zawieźli mnie do domu i wezwali lekarza. Jak na złość musiał to być Remy...
Na początku nawet powstrzymywał się od złośliwych komentarzy. Gdy trochę
odżyłem zaczął mnie jednak męczyć. Szczegółowo wyjaśnił mi, że ostrze
minęło moje serce o jakieś dwa centymetry i zatrzymało się o włos od
płuca.
Widziałem, że dowiedział się jeszcze czegoś, nie chciał mi jednak o tym powiedzieć...
- A założę się, że z nią będziesz chciał. - podszedł do mnie. Leżałem na
kanapie jedynie w spodniach, obwinięty bandażami i pod kocem. Uparcie
wpatrywałem się w oparcie mebla, jednak mój oprawca na siłę odwrócił
moją głowę.
Gdy zobaczyłem Morganę natychmiast usiadłem, jednak chyba zbyt szybko,
skoro w ogóle miałem nie wstawać... Poczułem okropny ból, i musiałem się
skulić, przyciskając dłoń do rany. Jednocześnie lekarz walnął mi w łeb i
rzucił niewartym powtórzenia wyzwiskiem.
Gorzej było, że rana znów się otworzyła...
Remy zaczął przygotowywać materiały do szycia i dezynfekcji. Ja wciąż spoglądałem na dziewczynę...
< Morgana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz