Nie dziwiło mnie, że mężczyzna zemdlał. Myślałam, że to coś niegroźnego,
wiec powoli poszłam po doktorka. Ten niechętnie poszedł się nim zająć, a
ja zostałam w rodzicami w salonie.
-Nie chcę, by on u nas został- mruknął tata.
-Ale zostanie. Przynajmniej dopóki nie poczuje się lepiej, a to zajmie
trochę czasu. Chłopak jest w złym stanie- westchnęła mama, przytulając
się do elfa.
-Więc mamy dodatkowe gęby do wyżywienia- powiedział wkurzony.
-Zawsze mogę go zabrać- usłyszeliśmy głos Remyego, który wszedł do pomieszczenia.
-Co z nim?- zapytałam.
-Ocknął się. Zaprowadziłem go do łazienki- wyjaśnił- Lepiej idź sprawdzić, czy się tam nie zabił. Wszystko jest teraz możliwe.
Ruszyłam do łazienki, z nadzieją, że Nicholas jedynie się załatwia. Remy
miał rację. Można się teraz wszystkiego spodziewać. Zapukałam do drzwi.
-Żyjesz?
<Nicko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz