wtorek, 1 marca 2016

Od Nicholas'a CD Morgana

- Wiesz... Możliwe. Jakoś nigdy nie potrafiłem utrzymywać z nikim kontaktów. Wytrzymałaś najdłużej i najwięcej, wiesz? - zaśmiałem się cicho. To brzmiało prawdopodobnie...

Jeszcze troche rozmawialiśmy. Musiałem jednak wracać do "domu".
- Mam przeczucie, że jeszcze nie raz się spotkamy. - uśmiechnąłem się szeroko, żegnając się z nią w drzwiach gospody. Miała tam jeszcze trochę zostać i porządnie wypocząć. Ja ruszyłem w drogę...


Jeszcze tego samego wieczoru miały odbywać się walki. Pod osłoną nocy przemknąłem do starej opuszczonej fabryki.
Walczyłem, wygrywałem, i tak cały czas... Coś dawało mi siłę do ciągłej walki. Do czasu, oczywiście.
Jeden z moich przeciwników, ostatni zresztą, nie grał fair. Zapędziłem go w kozi róg barierek, jednak nagle chwycił coś podsuniętego mu przez jednego z jego sponsorów i z całą siłą trafił w moją twarz. Usłyszałem trzask tłuczonego szkła i poczułem okropny ból prawego oka. Wzrok przesłoniła mi krew i musiałem się cofnąć. Mój przeciwnik wykorzystał to i zaatakował.
Znałem zasady tej areny. Jeśli któryś z zawodników złamie reguły, drugi może zrobić z nim co chce, nawet go zabić.
Złapałem go za rękę i mocno wykręciłem. Przykry odgłos łamanej kości był prawie tak głośny jak ten szkła.
Rzuciłem go na ziemię. Mocnym kopnięciem sprawiłem że już nie wstanie, oprócz ręki łamiąc mu Jeszcze kręgosłup.
Nie byłem aż tak okrutny, by zabić. Ważne, że wygrałem.
Prawie wypadłem z ringu. Facet, który tym razem był moim sponsorem, pobiegł za mną. Ruszyłem w kierunku mojego nie za dużego pokoju przydzielonego na czas walki. Przez cały czas zasłaniałem prawe oko dłonią, gdyż lała się z niego krew. Do tego odbijałem się od ścian...
- Wiedziałem że wygrasz! - wrzeszczał sponsor. Dlatego mam dla ciebie specjalny bonus...
Gdy wszedłem do pokoju widok tego "bonusu" sprawił, że zamarłem....

< Morgana? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz