Po kilku chwilach zdołałem uśmiechnąć sie wymuszenie, z wysiłkiem.
- Cieszę się. Życzę wam szczęścia...
- Życzenia zostaw na później. Wypić mi to, natychmiast. - Remy wcisnął
mi do ust słomkę prowadzacą do kubka z czymś paskudnym. Posłusznie
wypiłem, hamując odruch wymiotny. Zaraz później coś mi wstrzyknął, zanim
zdążyłem zareagować.
- Spać. - nakazał.
- Dopiero się obudziłem. - zaprotestowałem.
- Co mnie to obchodzi? Lulu dzieciak.
Nie mogłem niestety oprzeć się środkowi nasennemu, a do tego dziwne,
nieznane uczucie w piersi prawie mnie dławiło. Usłyszałem jeszcze tylko
cichy, przeznaczony tylko dla moich uszu pomruk, podczas gdy sprawdzał
mój puls i oddech.
- Uważaj, młody... Bo twoje serce tego nie wytrzyma...
< Morgana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz