Chciałem dać mu nauczkę. Kto jak kto, ale Joe nie postarał się w swoim zadaniu, więc nici z panowania. Uwolnienie się nie było łatwe, ale jakoś mi się udało. Pognałem do domu po jakieś ubrania, uważając, by nikt mnie nie zauważył. Niestety gdy wychodziłem nakryła mnie Alex.
-Dlaczego się tak skradasz?- zapytała, unosząc brew.
-Wszystko ci później wyjaśnię- zaśmiałem się- Tylko proszę. Nie mów Wilczkowi, że mnie widziałaś. Chłopak musi się czegoś nauczyć.
-Nie będę się w to wtrącać, jeżeli nie zniszczycie domu. Nie radzę też znikać, bo jeśli Joe będzie rozpaczał to osobiście cię zabiję, zrozumiano?- i znów jej ton zaczął przerażać- Ruby dotyczy to samo. To dziecko i tak już wiele z wami przeszło.
-Wiem, wiem- mruknąłem, otwierając drzwi- Ta akcja będzie nieszkodliwa.
Kobieta chciała coś jeszcze dodać, ale szybko zatrzasnąłem za sobą drzwi. Pognałem do miasta. To byłoby chyba ostatnie miejsce, w jakim Wilczek by mnie szukał. Ostatecznie zaszyłem się w jakimś pubie, gdzie nieoczekiwanie spotkałem starego znajomego. Zevran dosiadł się do mnie. Na szczęście tym razem był trzeźwy. Nie chciałem powtórki z rozrywki.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz