- Masz rację... - westchnąłem. - Ale nie chcę, żebyś wisiała nade mną
jak sumienie. - stwierdziłem, napuszając policzki. Spowodowało to jednak
ból wielu małych ranek na twarzy...
Złapałem dziewczynę za ramię i pociągnąłem ją ku sobie. Z cichym
okrzykiem padła na łóżko obok mnie. Zarzuciłem na nią kołdrę i
odwróciłem się w jej kierunku, podkładając sobie ramię pod głowę.
Zacząłem opowiadać.
- Wiesz... Właściwie muszę zacząć od przeszłości. Sam nie wiem, kiedy
dokładnie straciłem dłoń, ale prawde mówiąc to zadecydowało o moim
życiu. Jestem praworęczny, więc nie mogłem nic zrobić. Jaki miałem inny
wybór, niż zaciągnąć się do nielegalnych walk? - posmutniałem. - Byłem
tylko głupim dzieciakiem. To był mój jedyny sposób na zarobek. Gdy
trochę zarobiłem i się czegoś nauczyłem zrobiłem sobie protezę. Na
początku nie potrafiłem nią poruszać, ale im lepszą robiłem, tym więcej
mogłem zrobić. Teraz... Teraz jestem zawodnikiem, którego chcą wszyscy
sponsorować. Wiedzą, że zawsze wygrywam. To chyba tyle... - uśmiechnąłem
się. - Będziesz spać tutaj?
< Morgana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz