Spoglądałem na niego uważnie, gotowy utulić go, gdyby w jego oczach pojawiły się łzy.
Zacząłem mówić:
- Co do wspomnień nie jestem niczego taki pewny... Najgorszym jest chyba to, jak pewnego dnia moja rodzina oświadczyła, że muszą na chwilę wyjść... Przez miesiąc codziennie czekałem na nich na dworze, aż wreszcie się pochorowałem. Do dziś nie wrócili, nic o nich nie słyszałem. Rozumiem, że mieli mnie po prostu dość, chociaż to trochę okrutne, zostawić siedmiolatka samego... - westchnąłem, odwracając od niego wzrok i wpatrując się w ścianę. Rozsiadłem się wygodniej.
- A tak zwane najlepsze wspomnienie... - zamyśliłem się. - Czegoś takiego chyba nie mam, przynajmniej jak na razie nie. Nie miałem z kim stworzyć takowego wspomnienia, więc go po prostu nie ma. Czy kiedykolwiek będę takie miał, tego nie wiem... - ponownie na niego spojrzałem. - Chcesz coś słodkiego? - zanim odpowiedział wstałem. Przyniosłem czekoladę z miętą, kocią...
< Hime? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz