-Nie ma co płakać- mama zaśmiała się cicho- Wszystko jest już dobrze.
Zajmij się nim Ana. Przygotuje mu coś do picia. I nie dopuszczaj do
niego ojca i Remyego.
Elfka wyszła z pomieszczenia, a ja usiadłam na jej miejscu. Żal mi było
Nicholasa. Biedny musiał czuć się zagubiony. Nie wiedział co się stało,
ani gdzie jest. Niepewnie położyłam rękę na jego czole, w celu
pogłaskania go. Bardzo chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak.
-Nie odchodź już tak- szepnęłam- Nigdy. Proszę Nicko. To, że nie darzę
cię takim samym uczuciem nie oznacza, że nie zależy mi na tobie.
Łzy mężczyzny nie przestawały płynąć. Otarłam je z nadzieją, że już
więcej się nie pojawią. Nachyliłam się i pocałowałam elfa w policzek.
-Poproszę później tatę, aby przeniósł cię do mojego łóżka. Razem z mamą zajmiemy się tobą- uśmiechnęłam się.
-Mowy nie ma- usłyszałam głos ojca.
Odwróciłam się i zauważyłam tatę oraz doktorka.
<Nicko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz