- ...Niech nikt tego nie dotyka. - warknąłem. Nie chciałem, by
ktokolwiek majstrował coś przy mojej ręce. - Sam wszystko naprawię. -
spróbowałem usiąść, co spotkało się z gwałtownym protestem Morgany.
- Leż! - próbowała zmusić mnie do położenia się.
- Mam dość... - mój głos zmienił się w ochrypły, bolesny syk. Spojrzałem
w dół, w stronę mocowania, które coraz bardziej bolało. Wciąż ciekła
krew, brudząc posłanie i moje ubrania. Na ten widok poczułem, że robi mi
się słabo...
- Mam dość... Krwi... - wyszeptałem, po raz kolejny zapadając w ciemność.
< Ana? Jak padnie? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz