- Ddziękuję... - wymamrotałam, patrząc w stół. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. No ale najpierw musiałam jakoś uratować resztki mojego honoru.
- I nie nazywaj mnie młoda. - wymamrotałam, zaczesując włosy za ucho.
- A czemuż to? - zapytał, wbijając we mnie wzrok. Poczułam, że się rumienię.
- Bo nie jestem dzieckiem. Jestem dorosła.
- Ah tak? No to ile masz lat? - widocznie odrobinę ze mnie kpił.
- Dziewiętnaście. A niedługo już dwadzieścia. - chyba po raz pierwszy cieszyłam się, że za kilka tygodni będę miała urodziny. A mina Smile'a...
< Smile? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz