Spojrzałem na nią przymulonym wzrokiem. Już pamiętam dlaczego nigdy nie stworzyłem kobiety. One tylko krzyczą i rozkazują. Ech, ale cóż. Ściągnąłem z niej kota łagodnie. Ludzie wokół wciąż się darli denerwując mnie tym. Spojrzałem na kota i dziewczynę. Machnąłem na nich ręką, aby szli za mną, zebrałem zakupy i ruszyłem przed siebie. Chyba zrozumiała, że nie jest dobrym pomysłem czekać aż służby bezpieczeństwa się nimi zajmą. Co jakiś czas oglądałem się czy ma wszystko pod kontrolą. Kiedy skłoniłem się sąsiadce ta dziwacznie zbladła i wypadła jej torba z rąk. Pomogłem, świnia nie jestem i wpuściłem gości na górę.
Puściłem ją przed siebie, miałem ciekawe widoki... Zaraz, co to za uczucie? Takie dziwne, zaczynam czuć jak coś mnie zaczyna piec w policzki. Uderzyłem w nią kiedy zatrzymała się przed wejściem. Wywróciłem oczami i wyminąłem ją rozdzielając mechy walczące ze sobą o metalowy kawałek. Wskazałem jej miejsce, w miarę czyste, pod ścianą i wziąłem notatnik. Zacząłem kreślić szkic na podstawie jej pupilka.
< Pandora? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz