Rankiem wstałem z ogromnym bólem głowy. Usiadłem na łóżku i złapałem się za głowę, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Położyłem też rękę na brzuchu, bo czułem, że ten niedługo odmówi mi posłuszeństwa, i zorientowałem się, że jestem brudny. Zdziwiłem się. Dopiero po chwili zauważyłem, że obok mnie leżał unieruchomiony Wilczek z zasłoniętymi oczami. Początkowo przestraszyłem się, jednak gdy zobaczyłem jego brudne podbrzusze zacząłem domyślać się co się stało. Uśmiechnąłem się. Wstałem z łóżka i podszedłem do partnera. Na szafce leżał klucz, którego użyłem, by uwolnić ukochanego. Gdy tylko chłopak miał wolne ręce, usiadł nagle na łóżku i z całej siły uderzył mnie w twarz. Gdy ja lądowałem na podłodze po ciosie, Joe zdjął opaskę z oczu.
-Do reszty cię pojebało!?- wrzasnął, wstając i podchodząc do mnie.
Patrzyłem na niego zszokowany. Wiem, że coś zrobiłem, jednak to chyba nie było takie złe, żeby mnie bić. Usiadłem pod ścianą i spuściłem głowę, chcąc zastanowić się, co też mu odpowiedzieć.
-To chyba nie było takie złe, nie?- zapytałem, podnosząc wzrok na wściekłego mężczyznę i lekko się do niego uśmiechając.
-Nie było takie złe?! Człowieku potraktowałeś mnie jak jakąś szmatę!- Joe nadal nie mógł się uspokoić- Czy ja wyglądam jak jakaś zabawka erotyczna?!
Wilkołak walnął w ścianę, tuż obok mojej głowy. Po tym tekście nie wiedziałem już, jakie stanowisko przyjąć. Nie miałem pojęcia, co rozumiał przez "traktowanie jak szmatę". Czułem się nieco winny. Rzuciłem się na Wilczka, przytulając go mocno. Ten po chwili zawahania położył rękę na mojej głowie. Chwilę siedzieliśmy w zupełnej ciszy.
-Nie pokazuj mi się dzisiaj- powiedział już spokojniej.
Odsunął mnie od siebie i wstał. Patrzyłem na niego smutno, ale wiedziałem, że jakiś tam powód ma, by to wszystko robić. Pokiwałem przytakująco głową.
-Idę się umyć- poinformował- Przez ciebie jestem cały w olejku.
Również wstałem i na powrót położyłem się na łóżku. Pościel była praktycznie cała mokra, jednak teraz nie robiło mi to różnicy. Wiedziałem, że to wyjście nie skończy się dobrze. Po alkoholu robiłem różne rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Po chwili zrobiło mi się niedobrze, więc szybko pobiegłem do łazienki. Przykleiłem się do toalety. Gdy tylko wpadłem do pomieszczenia, spojrzał na mnie zdziwiony Joe, który stał pod prysznicem. Nie zwróciłem na niego zbytniej uwagi, skupiając się na czymś innym. Mężczyźnie musiało zrobić się mnie żal, bo podszedł do mnie mokry i pogłaskał po plecach. Zacząłem trochę panikować, bo najpierw był na mnie wściekły, a teraz odwala takie coś.
-Spokojnie- powiedział swoim zwyczajnym tonem- Nie denerwuj się bo będzie jeszcze gorzej.
-Przepraszam...- szepnąłem cicho- Mógłbyś na chwilę wyjść?
Nie chciałem, by Joe był świadkiem tego, jak wymiotuję. Chłopak tylko pokręcił przecząco głową i wrócił pod prysznic.
-Ty tam sobie wymiotuj, a ja skończę się myć. Nie doszedłbym dzisiaj do łazienki, gdybyś został tutaj sam- stwierdził.
Spojrzałem zły na wilkołaka. Wiedziałem, że robił to specjalnie. Prawdopodobnie chciał się jakoś zemścić, a to był pierwszy krok.
-Tak w ogóle to nie wychodzi ci to nie pokazywanie mi się- mruknął.
-Przepraszam...- powiedziałem, wiedząc, że będę musiał powtórzyć to jeszcze z jakieś sto razy.
<Joe?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz