Wzięłam głęboki oddech. Musiałam w końcu wyjść z domu. Nie mogłam się tyle ukrywać.
W głowie mi się kręciło od natłoku myśli. No cóż. Teraz albo nigdy. Otworzyłam drzwi.
Było dość zimno jak na tę porę roku.
Popatrzyłam w dół. Miałam na sobie cienkie sandałki ze skóry i krótkie spodenki. Nie mogłam tak wyjść. Było zdecydowanie za zimno.
Zamknęłam drzwi i pobiegłam do swojego pokoju.
Minęło tyle czasu od śmierci wuja a ja nadal nie weszłam do jego pokoju. Wolałam zostawić to wszystko tak jak było. Wolałam się okłamywać. Nie chciałam aby umarł. Zbyt szybko się to stało.
Stanęłam przed dużą szafą i popatrzyłam na moje ubrania.
Uwielbiałam swój mroczno-słodko-rockowy styl. Czułam, ze wyróżniając się z tłumu ubraniem mogę pokazać jak bardzo źle się czuję, po stracie najbliższej mi osoby.
Było w nich dużo czerni. Praktycznie wszystkie takie były. W końcu zdecydowałam się ubrać czarną bluzkę z napisem : Bad Gir i długie czarne rurki. Nie zapomniałam także o swoim maszynowym "kapeluszu" i paru mechanicznych dodatkach, bransoletkach, naszyjnikach idp. Wyszłam z domu i pognałam przed siebie.
Biegłam tak długo. Czułam w uszach zimny podmuch wiatru. Nie przeszkadzało mi to. Lubiłam jesienne klimaty. Spadające liście i ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Skręciłam w boczną uliczkę. Niestety pech chciał, że się potknęłam.Jak na animaga nie byłam zbyt zwinna. Na pewno nie byłam kotem... Właściwie to sama nie wiem kim byłam w tym moim zamyśleniu n ie zauważyłam nawet a wpadłam na jakąś wysoką osobę.
< Osobo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz