- Nie chciałem cię zabić, to ty przechodziłaś za blisko drzwi. To twoja wina! – wykrzyknąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie uśmiechając z politowaniem. No dobra, koniec, trochę przesadziłem. Teraz spróbuję się ogarnąć.
- Przepraszam, ale jestem idiotą. – powiedziałem. – Niestety w moim towarzystwie trzeba udawać…
- Udawać? Ale co? – przerwała mi Laurenee.
- Niby co udawać? – zdziwiłem się.
- Tak powiedziałeś! – Lau była już trochę zdenerwowana.
- Naprawdę? Chodziło mi o uważanie. – wyjaśniłem. Dziewczyna spojrzała na mnie badawczym wzrokiem, po czym ledwo dostrzegalnie wzruszyła ramionami.
- A to co ma być? – spytała wskazując moje ubranie. – I do tego jakieś łańcuchy?
- Nie czepiaj się, noszę to co chcę. – powiedziałem wierszem robiąc jednocześnie obrót z rękami złączonymi nad głową. Gdy już skończyłem, opuściłem je i zacząłem skubać skrawek płaszcza. – To chyba nie wyszło mi za dobrze, nie? – mruknąłem. Laurenee skinęła głową.
- Wyglądałeś idiotycznie. – dodała. Po chwili wskazała na sklep z pytaniem: – To twój dom?
- W zasadzie to nie. Mieszkam tam od czasu do czasu, ale to sklep mojego kumpla i mnie. Nie jest za bardzo znany, ale mi to nie przeszkadza, bo wolę mieć kilku stałych klientów, niż sprzedawać cokolwiek byle idiocie, choć Dartar trochę się miota, gdy nikt nie przychodzi.
- A co niby sprzedajecie? – zainteresowała się Laurenee.
- Różne rzeczy. Bronie, amunicje, biżuterię, książki, ozdoby i wszystko co nam wpadnie w ręce. Na przykład przed chwilą zdobyłem całkiem niezły nóż. – powiedziałem. – Może chciałabyś zobaczyć?
- Mogę spojrzeć, ale nie oczekuj, że coś kupię. – powiedziała niby strasznym tonem, który jednak nie zrobił na mnie większego wrażenia.
- Jasne, nie będę cię zmuszać. – powiedziałem i wszedłem do środka. Dziewczyna najpierw sprawdziła, czy to aby na pewno zwykły sklep, a nie kryjówka zboczeńca, po czym również weszła do środka.
<Laurenee?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz