-Jestem Carmelle Elizabet Natler, jedyna która uszła z życiem obrażając Lucyfera władce piekielnego. Oczywiście nie licze jego syna Lucjusza- pokłoniłam się głeboko jagbym stala na scenie. Nagle [jak po diable {nigdy mi sie to nie znudzi}]
do pokoju wleciał Luc w swojej zwierzęciej postaci i usiadł mi na ramieniu. W dziobie miał sciśniętą kartkie którą mi podał.- Nie nic mi nie jest ty cymbale.- Walnelam go w dziub, a on obrarzony polecial gdzie kokaina rosnie.- To był właśnie następca tronu piekielnego. Animag który cierpi na dziwne wyczucie czasu.-zakonczylam siadajac
[wiem króciutkie]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz