Zapytałam:
- "Wilcza miłość"? Co to znaczy? A z resztą nie ważne. Akurat niespecjalnie mogę zmieniać miłość, w sensie usuwania, to jeszcze nie mój poziom. Mogę jedynie sprawić, że ciebie znienawidzi, ale i tak będzie ciebie kochać. Prościej mówiąc będziesz miał wtedy tylko gorzej, więc lepiej jak przeczekasz jej zauroczenie, albo będziesz ją ignorował, aż w końcu złamiesz jej serce, lecz wtedy Rin będzie wkurzony, bo pewnie... Jak jej tam, Emily? To ona pewnie go zostawi, bo stwierdzi, że Rin jest taki sam jak ty. Lepiej przeczekaj. - Uśmiechnęłam się lekko, wzięłam kociaki i położyłam je na kolanach. Wyciągnęłam jednego w stronę Tomoe i powiedziałam pełna entuzjazmu, który niedawno do mnie powrócił - Patrz jak urosły! Ale nadal mają puchate futerko i miękkie łapki, więc nadal są kociakami! - Wcisnęłam jednego w ręce chłopaka, który nie do końca wiedział co robić. Westchnęłam i powiedziałam - No miętoś go!
Zaczęłam się śmiać...
***
Po pewnym czasie blondyn wrócił do swojego pokoju oraz do swojej kotki. Ja ruszyłam na dodatkowe zajęcia z opieki nad zwierzętami. Ruszyłam skrótem między drzewami, który odkryłam jakiś tydzień temu. Usłyszałam jakąś rozmowę, która była prowadzona szeptem. Później zmieniła się w szeptaną kłótnię. Stanęłam za drzewem i słuchałam rozmowy, zerknęłam na rozmówców i okazało się, że był to nasz nauczyciel z języków wymarłych, pan Brown. Rozmawiał z jakimiś mężczyzną o wąskich czarnych okularach i czarnych, krótkich włosach, zaszesanych do tyłu. Trzymał jakąś listę. Pan John Brown trzymał jakąś dziwaczną kosę, którą oparł o szyję i potrzymywał dłonią. Słuchał uważnie drugiego mężczyzny, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy może nie jest Shimigamim. Odwrócił się w moją stronę, jakby przeczuwał, że ktoś go obserwuje. Schowałam się za pniem drzewa, a później ruszyłam w stronę głównej drogi, prowadzącej do wybiegów zwierząt. Stanęłam przy pierwszym lepszym stanowisku, rozejrzałam się i ktoś stanął koło mnie. Spojrzałam na tamtą osobę, którą był Shu, bo jakby inaczej? Zapytałam:
-Dlaczego mnie prześladujesz?
- Bo mnie unikasz.
Zmrużyłam oczy i zmarszyłam lekko nos.
- To nie powód by kogoś prześladować. Więc dałbyś mi spokój.
- Na razie nic z tego. - Uśmiechnął się lekko...
***
Po skończeniu zajęć ruszyłam z powrotem do budynku z pokojami. Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam się i rozejrzałam się. Po chwili ktoś wyszedł z krzaków. Zapytałam:
- Po co za mną idziesz Shu?
- Nie idę za tobą, idę do swojego pokoju.
- Mhm, dobra.
Szłam dalej, chłopak szedł koło mnie. Między nami nastała cisza. Ruszyłam szybszym tępem, po chwili znalazłam się przed szkołą. Czarnowłosy złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę. Patrzyłam zaskoczona na chłopaka, a po chwili zaczęłam wyrywać swoją rękę z uścisku chłopaka, niestety się nie udało, więc odpuściłam. Powiedziałam:
- Puść mnie. Proszę, Shu.
W odpowiedzi nachylił się i pocałował mnie. Odsunęłam się od niego i uderzyłam go w twarz. Czułam znajome mrowienie w palcach, które nie zwiastowało nic dobrego. Pobiegłam w las, nie chcąc zrobić nic złego uczniom tej szkoły. Po raz pierwszy od przebywania w tej szkole się tak bardzo zdenerwowałam, choć sama nie wiedziałam dlaczego tak jest. Poczułam ten sam rwący ból, rozchodzący się po całym ciele. Przewróciłam się na polanie, usiadłam na ziemi i czułam jak wyrastają mi skrzydła oraz jak zatracam świadomość.
W ostatnim momencie ujrzałam dwie osoby, na części od strony szkoły. Później zmieniłam się całkowicie w moją drugą formę...
< Tomoe? >
- "Wilcza miłość"? Co to znaczy? A z resztą nie ważne. Akurat niespecjalnie mogę zmieniać miłość, w sensie usuwania, to jeszcze nie mój poziom. Mogę jedynie sprawić, że ciebie znienawidzi, ale i tak będzie ciebie kochać. Prościej mówiąc będziesz miał wtedy tylko gorzej, więc lepiej jak przeczekasz jej zauroczenie, albo będziesz ją ignorował, aż w końcu złamiesz jej serce, lecz wtedy Rin będzie wkurzony, bo pewnie... Jak jej tam, Emily? To ona pewnie go zostawi, bo stwierdzi, że Rin jest taki sam jak ty. Lepiej przeczekaj. - Uśmiechnęłam się lekko, wzięłam kociaki i położyłam je na kolanach. Wyciągnęłam jednego w stronę Tomoe i powiedziałam pełna entuzjazmu, który niedawno do mnie powrócił - Patrz jak urosły! Ale nadal mają puchate futerko i miękkie łapki, więc nadal są kociakami! - Wcisnęłam jednego w ręce chłopaka, który nie do końca wiedział co robić. Westchnęłam i powiedziałam - No miętoś go!
Zaczęłam się śmiać...
***
Po pewnym czasie blondyn wrócił do swojego pokoju oraz do swojej kotki. Ja ruszyłam na dodatkowe zajęcia z opieki nad zwierzętami. Ruszyłam skrótem między drzewami, który odkryłam jakiś tydzień temu. Usłyszałam jakąś rozmowę, która była prowadzona szeptem. Później zmieniła się w szeptaną kłótnię. Stanęłam za drzewem i słuchałam rozmowy, zerknęłam na rozmówców i okazało się, że był to nasz nauczyciel z języków wymarłych, pan Brown. Rozmawiał z jakimiś mężczyzną o wąskich czarnych okularach i czarnych, krótkich włosach, zaszesanych do tyłu. Trzymał jakąś listę. Pan John Brown trzymał jakąś dziwaczną kosę, którą oparł o szyję i potrzymywał dłonią. Słuchał uważnie drugiego mężczyzny, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy może nie jest Shimigamim. Odwrócił się w moją stronę, jakby przeczuwał, że ktoś go obserwuje. Schowałam się za pniem drzewa, a później ruszyłam w stronę głównej drogi, prowadzącej do wybiegów zwierząt. Stanęłam przy pierwszym lepszym stanowisku, rozejrzałam się i ktoś stanął koło mnie. Spojrzałam na tamtą osobę, którą był Shu, bo jakby inaczej? Zapytałam:
-Dlaczego mnie prześladujesz?
- Bo mnie unikasz.
Zmrużyłam oczy i zmarszyłam lekko nos.
- To nie powód by kogoś prześladować. Więc dałbyś mi spokój.
- Na razie nic z tego. - Uśmiechnął się lekko...
***
Po skończeniu zajęć ruszyłam z powrotem do budynku z pokojami. Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Odwróciłam się i rozejrzałam się. Po chwili ktoś wyszedł z krzaków. Zapytałam:
- Po co za mną idziesz Shu?
- Nie idę za tobą, idę do swojego pokoju.
- Mhm, dobra.
Szłam dalej, chłopak szedł koło mnie. Między nami nastała cisza. Ruszyłam szybszym tępem, po chwili znalazłam się przed szkołą. Czarnowłosy złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę. Patrzyłam zaskoczona na chłopaka, a po chwili zaczęłam wyrywać swoją rękę z uścisku chłopaka, niestety się nie udało, więc odpuściłam. Powiedziałam:
- Puść mnie. Proszę, Shu.
W odpowiedzi nachylił się i pocałował mnie. Odsunęłam się od niego i uderzyłam go w twarz. Czułam znajome mrowienie w palcach, które nie zwiastowało nic dobrego. Pobiegłam w las, nie chcąc zrobić nic złego uczniom tej szkoły. Po raz pierwszy od przebywania w tej szkole się tak bardzo zdenerwowałam, choć sama nie wiedziałam dlaczego tak jest. Poczułam ten sam rwący ból, rozchodzący się po całym ciele. Przewróciłam się na polanie, usiadłam na ziemi i czułam jak wyrastają mi skrzydła oraz jak zatracam świadomość.

W ostatnim momencie ujrzałam dwie osoby, na części od strony szkoły. Później zmieniłam się całkowicie w moją drugą formę...
< Tomoe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz