środa, 23 września 2015

Od Michaela CD Camelle

Spojrzałem na dziewczynę, a później na faceta. Wziąłem ją na ręce, jednocześnie pytając go:
- Coś ty za jeden, że wolno ci z byle focha kogoś atakować?
- Jestem Lucjusz, syn...
- Tyle mi wystarczy. Wiem już czyim jesteś synem, i dużo się od niego nie różnisz. Niestety miałem przyjemność go kiedyś poznać. - Zaniosłem Carmelle do jej łóżka i niechętnie rozciąłem jej suknię na brzuchu, zakrywając resztę jej ciała materiałem. Wyciągnąłem magią truciznę z jej rany, przynajmniej tyle ile się dało, ponieważ reszta już weszła do żył. Gdybym wyciągnąłbym całą truciznę tym sposobem źle by się to dla niej skończyło. Zabliźniłem trochę ranę, w miarę moich zdolności z białej magii, których miałem niewiele. Wyciągnąłem z szafki jakieś ubranie i zamierzałem ją przebrać, lecz w tym momencie wszedł Lucjusz, mówiąc:
- O! A co to za akcję.
Spojrzałem na niego gniewnie i wyrzuciłem go z pokoju, niestety przez drzwi. Zrezygnowałem z własnoręcznego przebierania dziewczyny i zleciłem to bezmózgiej zjawie. Po minucie zjawa wróciła do mnie, co oznaczało, że już jest ubrana. Wszedłem do środka i przykryłem ją kołdrą, a później wyszedłem z pokoju...



< Carmelle? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz