Wyszła do kasy gotowa obsłużyć klienta, strzepując resztki mąki. Kiedy jednak zobaczyła chłopaka niemal od razu się roześmiała. Od razu krzyknęła do koleżanki po fachu, która wyjmowała świeżą tartę.
-Tarta na mój koszt!
-Wiesz, że nie musisz płacić jak tu pracujesz?!- Odkrzyknęła tamta.
-Wiem! Dlatego na mój koszt!
Obie się w najlepsze śmiały, a tarta o dziwo przetrwała w nienaruszonym stanie. Od razu pokazała miejsce dla specjalnych gości, ażeby Luk tam usiadł. Po chwili na stolik wjechało ciasto z talerzykiem i widelczykiem. Podczas gdy on wręcz zachłannie pochłaniał wypiek, Serenity ściągnęła fartuch i związała luźno włosy w kucyk, który delikatnie opadał jej na ramię. Chwile później dosiadła się do kolegi.
-A co to? przerwa w pracy?- Zapytał się podejrzliwie. Puściła ton mimo uszu.
-Nie, właśnie skończyłam swoją zmianę- odparła wesoło.
<Luke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz