Szłam właśnie w stronę parku miejskiego w którym umówiłam się z Rufusem. Od czasu kiedy obiecał mi pomóc trochę mu zaufałam a do zmian dochodziło częściej niż zwykle. Chyba przestawałam nad sobą panować.
Ostatnio o mało go nie zabiłam. Biedny chłopak.
Trochę się zamyśliłam i nagle coś mnie uderzyło.
Nagle ktoś wybiegł i pomógł mi wstać. TO był chłopak, który uśmiechał się do mnie.
Odwzajemniłam piękny uśmiech.
Podałam mu rękę. Pomógł mi wstać.
- Co tu robisz Laurenee?- Zapytał uśmiechając się do mnie jeszcze sztuczniej.
" Kolejny udawany laluś"- Pomyślałam " Faraon dobre sobie..." Tego jeszcze nie było.
No... Jednakże z drugiej strony dawno się nie zabawiałam. Czemu by nie spróbować.
Mogłam trochę poflirtować.
Ostatnio o mało go nie zabiłam. Biedny chłopak.
Trochę się zamyśliłam i nagle coś mnie uderzyło.
Nagle ktoś wybiegł i pomógł mi wstać. TO był chłopak, który uśmiechał się do mnie.
Odwzajemniłam piękny uśmiech.
Podałam mu rękę. Pomógł mi wstać.
- Co tu robisz Laurenee?- Zapytał uśmiechając się do mnie jeszcze sztuczniej.
" Kolejny udawany laluś"- Pomyślałam " Faraon dobre sobie..." Tego jeszcze nie było.
No... Jednakże z drugiej strony dawno się nie zabawiałam. Czemu by nie spróbować.
Mogłam trochę poflirtować.

- Czym Ci zawiniłam, że mnie chciałeś zabić?- Zażartowałam a chłopak najpierw zrobił wielkie oczy a potem lekko się zarumienił.
< Brak weny ;_; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz