Przysiadły się do mnie, cała szóstka.
- Heej Toomooee - wyszczerzyły nienaturalnie białe i proste zęby.
- Śledzicie mnie? - zapytałem, popijając sok pomarańczowy.
- Ciebie, Rin'a i siedmiu innych chłopaków... okazyjne - odparła dziewczyna Amazońskiej urody. - Zamierzasz dołączyć do jakiegoś klubu?
Zmarszczyłem brwi.
- Kiedy festyn? - zapytałem.
- Piątek o szesnastej - powiedziała blondynka bawiąc się galaretką.
Po jutrze, pomyślałem.
- Zobaczę jakie kluby będą dostępne odparłem, w głębi ducha dziwiłem się, że można z nimi normalnie gadać.
Rin usiadł obok mnie i przywitały go tak samo, po mojej drugiej stronie usiadła Yukkiko, ale na nią nie zwróciły uwagi.
- Tomoe, ładne imię. Ze wschodu - powiedziała jakby do siebie dziewczyna o wschodniej urodzie. Spojrzałem na nią i stwierdziłem, że ona ma na twarzy tylko błyszczyk.
- Rin, Yukkiko. W piątek idziemy na festyn.
- Spoko - mruknęli.
Poszliśmy na ostatnie dwie lekcje. Astronomię, a potem na Demono-angelologię [opowiednik religi xd], która chyba spodobała się Yukkiko, często się zgłaszała do różnych odpowiedzi. Kilka razy spojrzałem na nią z wyrzutem, że pierwsza się zgłosiła.
Siedzieliśmy w potrójnej ławce. Ja w środku.
***
W dzień festynu od razu po lekcjach Ykkiko, Rin i Ja poszliśmy do swoich pokoi się przebrać. Czarne jeansy, skórzane grafitowe buty [na wzór glanów] i Szary t-shirt na którym były ręcznie malowane pióra ( z firmy mamy, która zajmuje się produkcją ubrań z ręcznie malowanymi, bardzo wytrzymałymi obrazkami), z tyłu t-shirt'a miałem namalowany cień kruka (mama lubi fantazjować z malunkami).
Czekaliśmy chwilę na Yukkiko, a kiedy weszła zaproponowałem jej herbatę, którą zrobiłem kilka minut wcześniej.
- Jasne - powiedziała i wzięła ode mnie kubek.
- Miau - Lovely zaczęła się łasić o moją łydkę.
- Chcesz iść z nami? - zapytałem, a ona wskoczyła na łóżko, a z łóżka na moje ramię.
- Miau - przytaknęła.
Pogładziłem ją po grzbiecie i wziąłem z ramienia na ręce.
Wyszliśmy, kiedy demonica dopiła.
- Gdzie ten festyn? - zapytała kiedy wyszliśmy z akademika.
- Na głównym dziedzińcu szkoły - odparł Rin i udaliśmy się w tamtym kierunku.
Na wejściu stał facet przebrany za rycerza i rozdawał ulotki. Rin wziął trzy i dał każdemu z nas.
- Po co mi to? - zapytała Yukkiko.
- Może dołączysz do jakiegoś klubu... - mruknąłem czytając listę. - Literacki, Siatkarski, Zielarski, Opieki nad zwierzętami, Szachowo-Warcabowy, Pływacki, Strzelanie z łuku, Plastyczny, Konny, jakieś przedmiotowe tu są... jak chcesz to idź na demono-angeologiczny.
- Zastanowię się - mruknęła. - Jest dwa razy w tygodniu.
- Ja chyba pójdę na Astronomiczny - powiedział Rin. - I na zajęcia dodatkowe dla magów. W sumie to na zajęcia dodatkowe kazali mi iść rodzice...
- Nie widzę tego - mruknąłem.
- Te dla nie-ludzi są pod czarem - powiedział Rin. - Ty, mój kochany człowieczku tego nie zobaczysz.
Westchnąłem
- Yukki, poże pójdziesz na Plastyczny? Na pewno drzemie w tobie talent do tego... - powiedział Rin i zaczęli o czymś rozmawiać.
Na festynie było jak na rynku, były stoiska, a przy nich uczniowie [przy niektórych nauczyciele]. Podszedłem do stoiska z łucznictwem.
- Chcesz się zapisać? - zagadał umięśniony brunet o prawie czarnych oczach.
Podsunął mi listę na której były tylko cztery nazwiska.
- Piątki i soboty o szesnastej - powiedział. - Półtorej godziny.
Zastanowiłem się.
- Co o tym myślisz, Lovely? - zapytałem, a kotka zamruczała.
Wziąłem długopis i wpisałem się na listę,
- Świetnie - powiedział brunet. - Jestem Gabriel Kami, czwarta klasa.
- Tomoe Lux, pierwszak - odparłem. - A to Lovely.
- Ślicznotka - powiedział.
Ruszyliśmy dalej. Yukkiko i Rin zniknęli gdzieś. Może poszli się zapisać do jakiegoś klubu.
Zauważyłem Emili i Lili, bliźniaczki z mojej klasy. Stały przy jednym ze stoisk obok mężczyzny, który chyba był ich bratem.
Bliźniaczka ze szramą na szyi zarumieniła się, kiedy się ze mną witała.
- Dołączysz? - zapytała.
- Klub Konny? - zmarszczyłem brwi.
- Miau - odezwała się Lovely.
Emili czytała książkę nie zwracajac na nas uwagi.
- Poniedziałki, środy, o szesnastej. Piątki osiemnasta. Soboty od dziewiątej do osiemnastej dla chętnych, tak samo niedziele - powiedział ich brat. - W tedy gościmy dzieciaki z miasteczka, które chcą pojeździć. Jakoś zarabiać trzeba, no nie? W dni robocze jazda lub teren do tego zajęcia w stajni.
Lovely zeskoczyła na stół i zaczęła go obwąchiwać.
- Masz ślicznego kotka - powiedziała Lili.
- Dzięki
Nachyliła się i dała obwąchać kotce swoją dłoń. Kiedy się cofnęła Lovely prychnęła w stół, a z pod stołu wyszedł pies wyglądający jak wilk. Warczał z obnażonymi kłami.
Lovely najeżyła się. Wziąłem ją na ręce.
- Syriusz - Lili powiedziała do brata, a ten złapał psa za obrożę. - Przepraszam Tomoe.
- Nic nie szkodzi - powiedziałem. - Ale jazda konna niezbyt mnie interesuje - poszedłem najszybszym moim krokiem. - Co za bestia - powiedziałem do kotki.
- Miau - jej miauknięcie bardziej przypomniało piśnięcie.
- Tomoe! Tomoe! - coś mnie złapało za ramię.
Obejrzałem się i zobaczyłem Yukkiko.
- Nic ci nie jest? - zapytała.
- Prawie dostałem zawału wraz z Lovely, ale poza tym jest ok. Wyczułaś niebezpieczeństwo, czy jak?
Wzruszyła ramionami.
- Nie można cię spuścić z oka - westchnęła. - Rin zapisuje się na zajęcia dla nie-ludzi.
Odchyliłem głowę do tyłu, czując walenie serca mojego i kotki.
Usiedliśmy przy fontannie.
- Boisz się psów? - zapytała demonica.
- Nie... po prostu to było nagłe i nie spodziewane - odparłem.
Lovely powąchała demonicę, a taj ją pogładziła po grzbiecie.
- Jak ona dygocze - powiedziała cicho.
Lovely przeszła na jej kolana i zaczęła miauczeć jakby się skarżyła.
- Coś taki blady? - usłyszałem głos Rin'a nad sobą.
Opowiedziałem mu, a on westchnął.
- Pewnie do kundel ich brata. W akademiku nie można mieć dużych zwierząt - powiedział.
- Chodźmy dalej - powiedziałem. - Yukkiko, jak chcesz to trzymaj Lovely. Niech się uspokoi.
- Jasne - odparła, idąc między mną a Rin'em.
- Tomoe! Rin!
Odwróciliśy się i zobaczyliśmy ''księżniczki''
- Tak? - mruknąłem.
- Zapiszecie się na Muzyczne? - zapytała niebieskowłosa.
- Tomoe, jak chcesz to sam się zapisz... uwielbiasz fortepiany - powiedział Rin.
Zapisałem się. Nie wytrzymałbym długo bez gry.
- Środy. Siedemnasta - powiedział blondyn, który chyba zarządzał klubem.
Zauważyłem, że na liście jest trzynaście nazwisk.
- Na czym grasz? - zapytał blondyn.
- Pianino, fortepian - odparłem, a on zapisał to przy moim nazwisku.
***
- Yukkiko, napijesz się herbaty? - zapytałem. - Bykuśmy na suchym ryju przez trzy godziny - stwierdziłem.
- On się nawadnia co kwadrans - powiedział Rin do Yukkiko. - A szczy tylko cztery razy dziennie.
- Po co jej to mówisz? - zapytałem.
- Próbuję nawiązać rozmowę - powiedział.
Przewróciłem oczami.
- Do jakich klubów się zapisałeś? - zapytała Yukkiko.
- Łuczniczy i Muzyczny, a wy? - zapytałem.
- Na zajęcia dodatkowe z magii, Konny...
- Umiesz jeździć? - zdziwiłem się.
- Nie, ale się nauczę. Chce poderwać Emili. No i zapisałem się na zielarski. Moja babcia da mi w końcu spokój z listami, czy się zapisałem...
- Czemu babcia? - zapytała Yukkiko.
- Prowadzi sklep z eliksirami i lekarstwami. Często jej pomagam, ale ona uważa, że jestem beznadziejny, bo nie znam roślin.
- Hyh, a ty Yukkiko? - podałem jej herbatkę.
< Yukkiko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz