Zapytałam lekko zdezorientowana:
- Co? A nie, nie. Wiesz on też tam był i mógł mi pomóc, ale nie pomógł... W ogóle dzięki, ogólnie.
Odeszłam od niego i ruszyłam do klasy...
***
Po lekcjach ruszyłam do faceta z łucznictwa. Przeszłam przez cały plac szkolny i w końcu go znalazłam. Powiedziałam:
- Dzień dobry! Kolega powiedział, że...
- Dobra rób co masz zrobić.
Złapałam za łuk i naciągnęłam cięciwe. Niestety wystrzeliłam strzałę nad tarczą. Mężczyzna już zaczął mówić:
- No i miałem rację. Nie należy...
- Skończ! Trafię.
Naciągnęłam cięciwę i wystrzeliłam strzałę wprost w czerwone pole, drugą strzałą przecięłam poprzedniczkę, a trzecią trafiłam również w czerwone pole. Wręczyłam mu łuk z szemranym uśmiechem i zapytałam:
- Nadaję się na łucznictwo, czy znowu twoja duma i twoje sekistowskie podejście do ludzi ci nie pozwala by to przyznać?
- No nadajesz się. Przyjdź jutro po lekcjach...
- Przemyślę to. Na razie. - Pomachałam mu, będąc już odwróconą do niego plecami. Poszłam do pokoju chłopaków i zapukałam trzy razy. Po chwili otworzył mi Tomoe. Oznajmiłam:
- Przyjął mnie, a przy okazji go zgasiłam... Wybacz muszę już iść, bo za pięć minut zaczyna się kółko z literatury. Do zobaczenia!
< Tomoe? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz