Zauważyłem, że dziewczyna zamierza wstać, więc szybko zareagowałem, pomimo moich spowolnionych obrotów. Złapałem ją za ramiona i położyłem ją na łóżku, przez przypadek przekraczając jej nogi. Spojrzałem na nią i powiedziałem z leciutkim uśmiechem na ustach, praktycznie tylko było je widać z całej mojej twarzy, bo resztę zasłaniały białe włosy:
- Nie ruszysz się nigdzie dopóki nie wyzdrowiejesz. Im częściej będziesz próbowała się wyrwać stąd, tym dłużej tu posiedzisz... Leż, śpij, tylko nie wstawaj, ja pójdę po twój powóz i konia. - Zszedłem z łóżka i powiedziałem cicho - Przepraszam.
Ruszyłem w stronę drzwi, a później wyjścia. Skierowałem się w stronę powozu i po pewnym czasie znalazłem się na miejscu. Koń podbiegł w moją stronę i parsknął mi powietrzem w twarz, a ja cicho westchnąłem. Wyjaśniłem mu o co chodzi, musiałem wyglądać jak idiota, ale jakoś przywykłem do tego. Podpiąłem go do wozu i po chwili ruszyłem w miejsce, gdzie pakiet mieszkalno-podróżniczy Nemidith będzie bezpieczny. Zaprowadziłem to do swojego zaufanego znajomego, który wiedział, że jeśli by ze mną zadarł to i tak go znajdę, większość osób o tym wie. Gdy wracałem do niby mojego domu zaczął padać deszcz. Wszedłszy do budynku, usłyszałem głośny grzmot. Ruszyłem po woli w stronę swojej sypialni i zobaczyłem, że czerwonowłosa próbuje wstać. Zapytałem:
- Co robisz?
< Nemik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz