poniedziałek, 18 stycznia 2016

Od Desmodora CD Emma

Ze wschodem księżyca dotarliśmy do folwarku. Dziewczynka, po zjedzeniu kolacji, przedstawiła się jako Kalmira. Nigdy nie słyszałem tego imienia, brzmiało egzotycznie. Nie znała swojego pochodzenia, od najmłodszych lat mieszkała na ulicy. Prawdopodobnie porzucona przez wyrodną matkę. 
Nie miałem serca jej wyrzucić z powrotem do rynsztoku, więc pozwoliłem jej tymczasowo u mnie zamieszkać. Zaaklimatyzowała się w pokoju należącym kiedyś do mojej siostry (folwark dostałem w spadku po rodzicach). 
Z samego rana wskoczyła mi na łóżko i przylepiła się do nogi.
- Tato! Tato! Chodźmy!
Byłem zdumiony jej otwartością i tak szybkim zaufaniem. Ale mała przez całe swoje sześcioletnie życie nie miała nikogo bliskiego. Musiała być niezmiernie szczęśliwa, że mnie spotkała. 
- Gdzie byś chciała pójść? - spytałem łagodnie, a Kali podniosła rozczochraną główkę. Miała włosy do pasa co wyglądało niezwykle uroczo.
- Na gofry! - zapiszczała, a na jej policzki wstąpiły rumieńce. Kiwnąłem głową i wyszedłem z łóżka. Byłem gotowy ją zaadoptować, choć ta decyzja wymagała przemyślenia i wzajemnej akceptacji. Kto wie – może ktoś się po nią zgłosi? 
Założyłem czarny frak, a na głowę cylinder. W komodzie, w dziecięcym pokoiku znalazłem kurtkę w sam raz na nią. Widziałem zachwyt w jej oczach, gdy zakładała rękawiczki. 
Wiatr smagał nas w twarz, ale parliśmy naprzód. Przymknąłem na chwilę oczy próbując osłonić się przed podmuchami i wtedy poczułem uderzenie. Była to Emma. Kali schowała się za mnie. Nic nie powiedziałem – byłem zły, że zbierała informacje o mnie dla jakiejś obcej kobiety. 
- Kto to taki? - pytanie było bez wątpienia skierowane do mnie. Wzruszyłem ramionami nadal się nie odzywając. 
- Idziemy...? - szepnęła dziewczynka ciągnąc mnie za rękaw.

<Emmo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz