
Przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam z chłopakiem w stronę wyjścia. Po drodze spotkaliśmy blondynkę, rzuciła w moją stronę mordercze spojrzenie, a ja uśmiechnęłam się słodko i podeszłam do niej. Położyłam dłonie na jej ramionach i pocałowałam ją w usta.

Ona po chwili gwałtownie się odsunęła, padając na ścianę. Była cała czerwona, a w jej oczach widziałam iskierki złości. Uśmiechnęłam się i mrugnęłam do niej okiem. Ruszyłam koło chłopaka i wyszliśmy z domu. Od razu, gdy znalazłam się koło niego zrobiło mi się głupio przez całą tą sytuację. Zaczęłam się zastanawiać czy nie mogłam się powstrzymać, no właśnie nie mogła. Byłam cała czerwona przez zawstydzenie. Spojrzałam z dołu na chłopaka, który miał dziwny wyraz twarzy. Spojrzałam na chodnik i powiedziałam cicho:
- Przepraszam, za to co zrobiłam w domu blondynki, gdy wychodziliśmy. Przyzwyczajenia z pracy... Z dzieciństwa...- To ostanie powiedziałam do siebie, odwracając głowę w inną stronę. Westchnęłam cicho i po chwili powiedziałam, wracając do swojego radosnego głosu, który był trochę podciągnięty udawaniem - Zabiorę cię w jedno miejsce. Jest to dość daleko, lecz mi zależy.
Ciemnowłosy kiwnął głową i ruszyliśmy ciemnymi uliczkami. Powietrze było dość mroźne i wilgotne przez co moje poliki zabarwiły się na lekki róż. Ulice nie były jeszcze zupełnie puste, czaiło się na nich kilkoro goblinów, elfów, widziałam też jakiegoś kotołaka i elfa. Po pewnym czasie skręciłam w uliczkę i jakiś czas później znaleźliśmy się na dużej polanie. Rufus zaczął rozglądać się nerwowo po okolicy. Zaśmiałam się cicho i powiedziałam:
- Nie bój się, przecież cię nie porwę.
- No nie wiem. - Zaczął się śmiać, a ja wraz z nim.
Ruszyliśmy dalej, lecz od tamtej pory zaczęliśmy rozmawiać...
***
Po chwili byliśmy blisko celu, Ruf wydawał się być wystraszony, ponieważ byliśmy w lesie. Powstrzymywałam się, by nie wybuchnąć śmiechem. Powiedziałam cicho:
- Zamknij oczy, no chyba, że mi nie ufasz? - Zamknął niepewnie oczy, a ja po chwili oznajmiłam - Otwórz, proszę.
Ukazało nam się drzewo, które porastała niebieska więź - to było serce całego lasu. Serce lasu to jedno drzewo, zwykle najstarsze, które podtrzymuje cały las, by żył. Niebieskie pnącza to tunele informacji między drzewami, widoczne są raz na 50 lat.

Drzewo znajdowało się nad urwiskiem, co wyglądało ładnie na tle ciemnego nieba. Wyciągnęłam dłoń do chłopaka i powiedziałam łagodnie:
- Chodź. Chyba, że mam cię tam zaciągnąć?
Burknął tylko pod nosem, że zwariowałam, a ja mu to przyznałam. Ruszyłam jako pierwsza i po chwili usiadłam na głęboko wrośnięty w ziemię konar. Chłopak również to uczynił. Powiedział:
- Ty chyba chcesz wszystkich pozabijać, nie?
- No jasne! - Uśmiechnęłam się i spojrzałam w jego oczy. Nastała dłuższa cisza milczenia. Rufus na mnie nie patrzył, lecz, gdy to zrobił, nachyliłam się i pocałowałam go, kładąc dłoń na jego dłoni. Odsunęłam się i szepnęłam, spuszczając głowę - Wybacz. Po tym co zrobiłam w domu blondynki wygląda na to, że dla mnie pocałunek to nic ważnego. Sam pocałunek nie jest ważny, lecz to kogo nim obdarowujemy...
< Rufus? Zakończenie miało być inne, lecz podobne. To co ty na to powiesz? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz