- Ehheheh, nie szkodzi... - dlaczego z każdym słowem brzmiałem coraz debilniej? - To znaczy, jeśli wolisz iść, albo masz coś do roboty, no to cię tu nie trzymam, albo jak nie chcesz tu ze mną siedzieć... - zamilkłem, bo nagle dziewczyna zachichotała. A więc nie myliłem się? Serio byłem dla niej idiotą?
Naburmuszyłem się i poczułem, że znów się czerwienie...
< Tristy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz