Zamyśliłam się, a po chwili Shu pociągnął mnie do tyłu.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Shu... przyjmę twoją propozycję - odparłam w pełni powagi, patrząc ziomno błękitnymi oczami w jego czerwone...
Nie chciałam mu mówić, że byłam dobrym wojownikiem, a teraz wolałabym kształcić się w medycynie. Jednak patrząc na to z innej perspektywy dawno nie ruszałam się z mieczem w dłoni.
- Marszczysz brwi... masz wątpliwości?
- Nie, Shu. Wiem, że będziesz świetnym nauczycielem, a ja nie jestem żółtodziobem - uśmiechnęłam się lekko, przeczesując, włosy palcami.
Shu złapał moją dłoń.
Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Czy damie przystoi posiadanie tatuażu? - zapytał. - Tatuaże noszą barbarzyńcy, ale plemiona.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Jestem magiem, nie damą... tatuujemy sobie symbole gildii - odparłam. - Jesteś wampirem, który pewnie żyje od pięciuset lat - przewróciłam oczami - powinieneś znać takie fakty...
- Pięćset lat? - uniósł brew.
- Byłam blisko? - przekrzywiłam głowę.
- Powiedzmy - odparł.
Opium zamachała skrzydłami, paradującym krokiem zmierzając ku nam.
- Czy każdy mag ma jakieś magiczne zwierze? - mruknął Shu.
- Nie - mruknęłam.
Pegaz stanął przed Shu i zatrzepotał uszami, wąchając jego twarz. Położyła uszy po sobie, tupiąc przednimi kopytami.
- O co chodzi twojemu koniowi? - zapytał.
- O to, że jesteś martwy - odparłam.
Klacz odgalopowała w kierunku stajni.
Shu patrzył na mnie przez chwilę, a ja na niego kątem oka.
- Odnośnie twojej propozycji - zaczęłam. - Chcesz bym ci dawała z siebie krwi? - zapytałam. - Oczywiście nie stanowi to dla mnie problemu. Mam szybszą regeneracje od innych magów jako uzdrowiciel - uśmiechnęłam się lekko i dotknęłam szyi. Dwa nakłucia całkowicie się zagoiły, nie zostawiając blizn.
Shu? Krwi? :'3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz