Patrzyłem na Serenity w wielkim szoku. Po chwili zdałem sobie sprawę, że też bym to dla niej uczynił, a nawet i więcej. Wziąłem jej twarz w dłonie i pocałowałem, znajdując się nad nią. Strużki łez zaczęły mi po woli spływać po twarzy. Odsunąłem się na moment i powiedziałem, ocierając łzy, ale jednocześnie się uśmiechając:
- To żeś sobie znalazła chłopaka. Płacze częściej od ciebie... - Po chwili, gdy już się ogarnąłem, powiedziałem -Sobie przerąbałaś, mówię ci...
- Dlaczego?
- Bo teraz to już ci nie dam spokoju. - Odparłem, uśmiechając się. - Będziesz miała mnie po pewnym czasie dość...
Po chwili do pokoju weszło kilkoro aniołów. Jeden, ten najwyższy powiedział:
- Luke, musisz stąd odejść, jesteś Upadłym, nie możesz tutaj przebywać. Serenity musi zostać, aby zregenerować siły.
Spojrzałem na dziewczynę i nachyliłem się. Szepnąłem:
- Obiecuję, że nie targnę się na swoje życie, jeśli nie będzie ciebie obok. Zdrowiej.
Pocałowałem ją w rękę i wstałem, wciąż czułem się kiepsko, ale nie chciałem swoją obecnością sprawić, że anielica będzie miała problemy z ozdrowieniem. Wyprowadzono mnie z pomieszczenia, a później przeniesiono mnie do mojego mieszkania. Okropnie się czułem bez niej. Chciałem, by była koło mnie przez cały czas. Położyłem się na kanapie...
*Jakiś czas później*
Robiłem sobie śniadanie, gdy usłyszałem jakiś dziwny dźwięk. Spojrzałem do salonu i zobaczyłem Serenity. Oczy mi się rozszerzyły i upuściłem nóż. Oczywiście, upadł na stopę, ale nie ostrzem, tylko drewnianą rączką. Podszedłem do Serka i zapytałem, badając wzrokiem czy nic nie jest:
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Może chcesz się napić, czy coś zjeść? Nie mdli cię? Po teleportacji czasem jest niedobrze...
< Serek? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz