Obudziłem się, nie czułem się aż tak beznadziejnie, ale wciąż miałem kilka objawów. Podniosłem się i rozejrzałem. Nemidith stała w kuchni, pijąc herbatę. Wstałem i ruszyłem do kuchni. Dziewczyna zapytała:
- Co ty robisz? Masz leżeć, jesteś chory.
- Czuję się lepiej, a jak będę tak leżał to dostanę odleżyn. A muszę ci dać lekarstwo. Masz, połknij to i popij. Zaraz dam ci coś do wypicia.
Postawiłem wszystko na piecyku, a w międzyczasie sprawdziłem temperaturę Nemidith. Było w porządku. Ze mną trochę gorzej co do temperatury, wcześniej miałem obniżoną, a teraz 38.6 stopnia Celsjusza. Wręczyłem jej kubek i zacząłem przygotowywać coś do jedzenia. A wtedy Nemidith powiedziała:
- Rin idź do łóżka.
- Jeszcze dziesięć minut i wszystko będzie gotowe. A przeżyłem już gorsze rzeczy.
Dokończyłem, kilka razy kichając. Nałożyłem jedzenie na talerze i postawiłem na stoliku. Zjadłem dość szybko i wtedy czerwonowłosa mnie zagoniła do łóżka, a raczej na kanapę, z której prawie połowa mojego ciała wystawała. Poinstruowałem co ma zrobić, bo chciałem sobie zrobić herbaty miętowej, ale ona mi nie pozwoliła...
< Nemik? Nie miałam pomysłu. Teraz sobie zdałam, że Nemi jest podobne do Nemo xD Ta, pisanie opowiadania o w pół do piątej rano nie jestem dobrym pomysłem xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz