Nie patrzyłam na mężczyznę, ale zapewne miał ten sam wyraz twarzy... poważny, chłodny... pozbawiony uczuć.
Dotknęłam opuszkami palców klawiszy instrumentu i zagrałam swoją ulubioną piosenkę Demons - Imagine dragons.
Z trudem powstrzymywałam się od śpiewania. Mimo, że nie fałszowałam i miałam w miare rozbudowaną skalę nie lubiłam swojego głosu.
Shu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz