Spojrzałem na jej dłoń i westchnąłem. Widziałem to już wiele razy, dawano to dzieciom, które były "zbyt" uczuciowe i wrażliwe. Odczuwanie emocji i odczuć było dla niektórych rodzin szlacheckich, czy zakonów czymś złym, więc zmuszano dzieci do samookaleczania się, bo to była kara za odczuwanie. Złapałem ją mocno za kości między nadgarstkiem, a łokciem i stanąłem tak, by nie mogła mi przerwać. Wyciągnąłem igły, a później ściągnąłem bransoletkę i podniosłem ją do góry. Nemidith próbowała dosięgnąć jej, ale szybko sobie odpuściła. Położyłem cały pakiet do tworzenia ran na wysokiej szafce, do której nie mogła dosięgnąć. Złapałem ją za nadgarstek w dłoni, na której nie miała ran. Powiedziałem, patrząc w jej oczy:
- Nemidith, nie rób czego takiego. Możesz mi powiedzieć co chcesz. Nie wyśmieję cię, cokolwiek by to było...
< Nemik? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz