- Może i po krzyku, ale ty dalej tu sterczysz. - spojrzałam na niego wilkiem. - Biegiem do łóżka!
- Dziewczyno... - westchnął. - Zachowujesz się jak stara baba, a jesteś dopiero smarkulą.
- Powiedział staruch-wielkolud! - prychnęłam.
- To ty tu jesteś mikrusem. - oznajmił z uniesieniem brwi.
- Cicho bądź! Poszedł leżeć!
- Nie rządź się tak, bo się zapowietrzysz.
- A... - otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale zgubiłam pomysł. Za to zachciało mi się śmiać. Zakryłam usta nadgarstkiem i zaczęłam chichotać. Chichot przerodził się w śmiech. Widziałam, że Rin również trzęsie się od bezgłośnego, powstrzymywanego śmiechu. Już prawie udało nam się uspokoić, jednak gdy spojrzeliśmy na siebie, śmiech znów się zaczął.
Wreszcie atak śmiechu minął. Heh, dawno się tak nie śmiałam. A właściwie...
- Wiesz, tak naprawdę nawet nie wiemy, ile mamy lat. Powiesz mi, staruszku? - znów zachichotałam. Chyba mi odbijało.
< Rin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz