Miałam takie dziwne wrażenie, że moja twarz zaraz eksploduje od nadmiaru krwi pod skórą. Szybko wstałam i poszłam do kuchni. Musiałam ochłonąć.
Co to za sytuacja?! I jak ja się w ogóle zachowuję?! Przecież... Nie powinnam...
Instynktownie się wyprostowałam. Znalazłam swoje ubrania, zwinięte i rzucone w kąt i przebrałam się w łazience. Wyrzuciłam wszystko z umysłu.
Jeszcze przez kilka chwil stałam nieruchomo, patrząc w lustro. Do moich myśli powracały słowa, które wyparłam nie tak dawno temu... Słowa, które najpierw wirowały w moim umyśle, by wydostać się w formie szeptu:
- Jestem jedynie marionetką... Nie mam prawa do uczuć. - mocniej zasznurowałam gorset, tak mocno, że powoli brakowało mi tchu. W ten sposób udało mi się uspokoić.
Czekałam, aż się obudzi. Stałam przy oknie, w bezruchu, niby to spoglądając w niebo, a jednak zatopiona we własnych myślach. Nawet gdyby ktoś teraz przede mną stanął, lub mnie zawołał, nie zauważyłabym.
Po prostu, po raz kolejny wyzbyłam się uczuć, zamknęłam je razem z sercem w klatce...
< Rin? Takie jakby zombie się zrobiło :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz