- Szczerze mówiąc, nie mam żadnego pytania - powiedziałem.
Nic nie przychodziło mi do głowy, więc co mogę poradzić. Odwróciłem się do Yukiko. Ona, wiedząc, o co mi chodzi, pokręciła głową.
- To ja już żegnam, moi mili - odezwał się ent.
- Do zobaczenia - rzekła Yukiko machając ręką.
- D-do widzenia - powiedziałem niepewnie.
Ent zmienił się w drzewo. Spojrzałem na dziewczynę i westchnąłem ciężko. Yukiko podeszła bliżej.
- Od teraz będę rzucać śnieżkami w kamienie - mruknąłem.
- Drzewce czają się wszędzie - rzekła dziewczyna.
- A może te kamienie to tak naprawdę jakieś kamieńce?
Yukiko wybuchnęła śmiechem. Co jakiś czas powtarzała słowo ,,kamieńce ". Nie wiem, co w tym śmiesznego. Patrzyłem na nią zdziwiony i lekko rozzłoszczony.
- Raczej nie ma czegoś takiego, jak kamieńce - odezwała się po chwili Yukiko. - Ale punkt za pomysłowość.
Wtem zdałem sobie sprawę, że nie ma Galiusa. A on gdzie poszedł, pomyślałem rozglądając się. Chwilę później spojrzałem na Yukiko i zapytałem :
- Idziemy do miasta?
- Po co? - odparła dziewczyna.
- Nie ma tam drzewców.
- I kamieńców.
Dziewczyna ponownie się zaśmiała. Chyba będzie mi to wypominać do końca mojego życia.
<Yukiko?> Wybacz, że tyle czekałaś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz