niedziela, 25 września 2016

Od Kate CD Adrea

Uchyliłam lekko usta, wpatrując się w oczy gadziny. Nie mogłam zaprzeczyć, że moje nogi stały się twarde jak skała, jednak smok mnie fascynował. Zupełnie, jak ogień hipnotyzował ćmy, aby spaliły się w nim. Gdyby nie to, że dziewczyna pociągnęła mnie z ogromną siłą w stronę półki skalnej, zostałabym strawiona przez żrącą substancję. Strawiona dosłownie — jeden z zawieruszonych minionów poczuł to na własnej skórze, zostawiając po sobie tylko glutowatą maź na ziemi. Usłyszałam zirytowany głos mojej jasnowłosej towarzyszki:
— Zwariowałaś do reszty?!
Spojrzałam na nią, nie wiedząc, co się wydarzyło. Przewróciła oczami.
Po chwili wróciłam z przytomnością.
Usłyszałyśmy pieśń bojową magów, a chwilę później jeden z nich rzucił kulę z zaklęciem w naszą stronę, lecz nie trafiła nas. Wychyliłam się nad krawędzią i ujrzałam, jak jeden z magów został uderzony przez drugiego w tył głowy. Łatwo było się domyślić, który z nich spudłował. Pomachałam w ich stronę, krzycząc:
— Wooohoo, skarby. Może się dogadamy?
Jeden z nich się zawahał nad odpowiedzią, ale niestety — postanowili walczyć. Schowałam się ponownie i szepnęłam z lekkim uśmiechem:
— Będziesz mi winna wyjaśnienia tego wszystkiego.
Dotknęłam kciukiem i wskazującym ostrze jej szpady, która się rozgrzała do czerwoności. Rzuciłam, nim wyskoczyłam z ukrycia:
— Radzę ci, nie dotykaj ostrza.
Wyszłam na przeciw nich i zaczęłam poruszać ręką, tworząc wokół mnie osłonę przeciw zaklęciom.


< Adrea? Przepraszam, że odpis tak długo trwał, jednak zaatakował mnie szkolny brak weny. Jestem baaardzo nie zadowolona z tego opowiadania... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz