- No właśnie - prychnęłam rozczesując włosy palcami i splatając w ścisły warkocz - zawsze pakujesz brudne łapska gdzie nie trzeba. Dotknij mnie jeszcze raz, a tak ci uszy ponaciągam, że sama będziesz wyglądała na elfa.
Zerknęła z politowaniem na mnie a potem na swoje lisie uszy. Rzeczywiście mógłby być problem ze spełnieniem mojej prośby.
- No to najwyżej zrobię z ciebie królika - dodałam w odpowiedzi uśmiechając się wrednie. bez większego kłopotu uniosłam ją ponad głowę. Szarpała się, ale nie miała dość siły, by się wyrwać. Podrzuciłam ją a następnie chwyciłam za kołnierz. Miała szczęście że tym razem ta sztuczka mi się udała. Wpatrzyłam się w jej złociste tęczówki. Spróbowała mnie kopnąć, ale uchyliłam się bez trudu.
- No więc? Jak się nazywał ten twój ojciec-pirat?
- Nie twoja sprawa, elfko - ostatnie słowo zawierało w sobie nutkę tryumfu i zostało wypowiedziane z przesadnym naciskiem
- Dobrze, więc dziecko lasu, proponuje więc umowę: jesteśmy przypadkowymi przechodniami na ulicy ty nic nie wiesz o mnie, a ja o tobie
- czekaj, czekaj. Masz u mnie dług. W końcu uratowałam ci życie.
- Chodź tu, pomogę ci z tym obrazem nędzy i rozpaczy - sugestywnie otaksowałam ją spojrzeniem domyślając się sporej liczby obrażeń - i będziemy kwita, po za tym nie wyglądało jakbyś miała ochotę na spotkanie z tym pieskiem
- Dałabym sobie radę!
- Na pewno obsypując jego, a przy okazji nas proszkiem usypiającym... w takiej szczelinie to nie miało szans powodzenia,choć ci skrytobójcy pewnie byliby ci wdzięczni, może nawet darowali, by ci życie - mówiłam moralizatorskim niemal tonem z mocno wyczuwalną ironią - chyba ze za sprawą twego pochodzenia i związanym z tym zdolności już wyznaczono nagrodę za twoją głowę
Wzruszyła ramionami, a ja pociągnęłam ją do siebie i przyłożyłam wilgotną dłoń do zadrapań na rękach. Rany zniknęły tak jak i moje. Otworzyła szerzej oczy oglądając moje dzieło, ale zaraz przybrała zwykły obojętny wyraz i ton.
- Co to za magia?
- Bo ja wiem? - skłamałam - może to ta woda? Może tylko zamaskowała twoje piękne rany bojowe, a potem one się otworzą i wykrwawisz się na śmierć... pożyjemy zobaczymy - z trudem ukryłam figlarny uśmieszek błądzący po moich wargach.
- Zawsze jesteś taka dowcipna - rzuciła groźnie
- Nie, to specjalnie dla ciebie
Podeszłam do ściany w poszukiwaniu drugiego wyjścia. Oczywiście nie raczyło się samo pokazać.
- Co ty tam robisz? - zapytała dziewczyna.
- Podziwiam widoki... pomożesz mi szukać wyjścia czy zamierzasz tu zamieszkać?
- W sumie, to by nie było takie złe...
- Jeśli stąd nie wyję, uwierz, zamienię twoje życie w piekło
Nie wyglądała na przerażoną. Zupełnie jakby wiedziała że nie zamierzam jej zrobić krzywdy. Delikatne zaczęłam opukiwać ścianę, gdy nagle coś drgnęło i przed nami ukazało się przejście. Było ciasne i ciemne, ale na oko całkiem bezpieczne. Zerknęłam na towarzyszkę z lekkim potępieniem w oczach.
- Czy ja ci nie mówiłam nie dotykaj niczego?
< Kate? twoje opko było super i mam nadzieje, że moja odpiska też nie zawiedzie twoich oczekiwań >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz