Powolnym tempem kierowałam się w stronę parku. Pomimo wcześniej pory słońce mocno grzało. Cieszyło mnie, że zamieszkuję mało zaludnioną okolicę. Przynajmniej miałam cieszę i spokój, a w moim otoczeniu dochodziło do niewielu groźnych incydentów.
Gdy w końcu dotarłam do zielonej strefy drzew z ulgą schroniłam się w cieniu przed prażącym słońcem. Wydłużylam krok chcąc jak najszybciej dotrzeć do miejsca, w którym znajdowała się mata. Starsze panie spoglądały zniesmaczone na mój ubiór, krytykując także pomiędzy sobą dziewczyny nie noszące gorsetu i sukni. Zignorowałam je wzdychając ciężko, kiedy uświadomiłam sobie, że przed przyjazdem babci Resi będę musiała wcisnąć się w taki strój.
Przechodząc jedną ze ścieżek zarejestrowałam siedzącą na ławce osobę, wręcz pokrytą różnego gatunku ptakami, która gwizdała jakąś piosenkę. Szłam dalej, gdy dostrzegłam obok mężczyzny kapelusz dziwnie znajomy, oraz maskę. Zatrzymałam się w miejscu. Nagle jego wzrok podniósł się na mnie, a on sam uśmiechnął się w moją stronę, co odwzajemniam. Ledwo go poznałam. Auri...
- Cześć. Nie sądziłam, że właśnie tak wyglądasz bez tego ustrojstwa na twarzy - zwróciłam się do niego. Ciekawiło mnie, czy w ogóle pamięta nasze wczorajsze spotkanie, skoro mi samej z trudem przyszło go rozpoznać.
< Auri? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz