Taki "atak" mnie zaskoczył. Nie zdąrzyłem odskoczyć i twardo wylądowałem na plecach.
- Przepraszam. - usłyszałem, gdy próbowałem się podnieść.
- N-nie szkodzi... - wyjąkałem, i jakoś udało mi się wstać. Zacząłem rozglądać się za kapeluszem. Leżał tuż obok mnie, ale przy próbie schylenia się po niego po raz kolejny poślizgnąłem się i jak długi padłem, tym razem na twarz.
- Waaaah! - jakoś tak wydałem z siebie dziwny dźwięk. Przy uderzeniu spadła mi maska, i prześlizgnęła się po lodzie aż na na kawałek niezmrożonego terenu. Gwałtownie zaciągnąłem powietrza, co doprowadziło mnie do ucisku w płucach i kaszlu.
W tej chwili mogłem sięgnąć tylko po kapelusz. Nałożyłem go na głowę i nawet nie próbowałem wstać, bo wiedziałem, że to nic nie da. Przyszło mi jednak na myśl coś, co podziałało. Po prostu odetchnąłem się od lodu i przejechałem ten kawałeczek na brzuchu.
- Mam cię! - zawołałem cicho, ale radośnie. Zsunąłem się z lodu i usiadłem po turecku, by zamocować maskę.
< Haraa? Meh, jak chodzi o błędy, to chyba raczej ja się muszę pilnować xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz