poniedziałek, 26 września 2016

Od Andrei CD Kate

- Do stu piorunów, wariatko jedna, to moja szpada

Posłała mi przesycone słodyczą spojrzenie i dodała nie miej cukierkowym głosem. 

- Naprawdę? nie zauważyłam

Zacisnęłam dłonie w pięści, aż mi kłykcie zbielały, gotowa jej przyłożyć. Jak kubeł zimnej wody spadła jednak na mnie świadomość że jeśli chodzi o sojuszników to nie mam zbyt szerokiego wyboru. Przełknęłam ślinę, a wraz z nią urazę oraz parę ostrych epitetów jakimi miałam ochotę obdarzyć dziewczynę i sięgnęłam po swoją harfę. Smok oczywiście błyskawicznie obrócił się w stronę nacierającego przeciwnika zapominając o mnie. Kate przetoczyła się pod nim i chwyciła w rękę MOJĄ szpadę. W ramach rekompensaty za urażony honor postanowiłam obrócić swój gniew w stronę bestii. Zacisnęłam dłoń na rzeźbionym instrumencie i z całej siły uderzyłam nim w smoczy ogon. Zwierzak ryknął i obrócił się w moją stronę. Cofnęłam się i wtedy dostrzegłam zgromadzoną w skalnej szczelinie wodę. Powyżej tryskało małe źródełko. Wyszarpnęłam z za paska różdżkę i zasłaniając się harfą skierowałam magiczny patyczek w stronę cieku wypowiadając zaklęcie i modląc się do wszystkich bogów, żeby zadziałało. Udało się i tuż przede mną zmaterializował się mój duch opiekuńczy pod postacią wodnego węża.

- Angus, jak ja się cieszę, że cię widzę!

- Niestety bez wzajemności... jak tym razem się to wpakowałaś

Machnęłam ręką, by dać mu jakieś zajęcie, ale znów coś pomyliłam i zamiast uderzyć na smoka zatoczył koło ochronne.

- Może być i to - i znów dałam znak i duch wzleciał pod strop rozpryskując się delikatną mżawką, co wyglądało pięknie, ale nie za wiele pomogło. Odskoczyłam w ostatniej chwili, by nie dostać łapą od nadal stojącego nade mną smoka, któremu znudziły się te zabawy. Spróbowałam jakoś pozbierać mojego obrońcę, a potem nakazałam mu sunąć dość szybko po podłodze. Co prawda nie Zrobił nikomu tym krzywdy, ale przynajmniej rozproszył ich i niektórych poprzewracał. Wstrętny mag był sprytniejszy i uniósł się nieco nad ziemię więc moja magia na niego nie zadziałała. Przedarłam się do Kate.

- Walka ze smokiem nie ma sensu... nie pokonasz go ogniem, a po za tym jest nie do końca materialny

- Te zęby jakoś mi całkiem realnie wyglądają

- No bo może nas zabić, tylko my jego nie bardzo... Możemy go co najwyżej poobijać w końcu to same kości

- Co więc proponujesz? - zapytała unikając kolejnego ciosu pazurami.

- Musimy jakoś unieszkodliwić maga, bo to on go utrzymuje swoim zaklęciem, choć nie wiem jak przedrzeć się przez osłonę jaką wokół siebie wytworzył



<Kate? Też nie jestem zadowolona ze swojego> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz