- Właściwie to... Chętnie... - tak, nawet bardziej niż chętnie. Stanie tuż przy wyjściu ze sklepiku nie było zbyt miłe, i bynajmniej interesujące. Te spojrzenia ludzi, którym chyba bardzo przeszkadzało stanie tak prawie w przejściu...
Skierowaliśmy się do parku, na początku w milczeniu. Przy okazji przeszliśmy w pewnej odległości od staruszki ze straganem. Wyglądało na to, że tylko ja ją zauważyłem, ale ona zauważyła nas. Z uniesieniem brwi wykonała gest, który mogłem określić jako "A nie mówiłam?".
W odpowiedzi posłałem jej lekki, nieśmiały uśmiech, kręcąc głową.
Po kilku rundkach po parku usiedliśmy na ławce. Odłożyłem maskę na kolano, a po kilku chwilach drugim przysiadło wielkie czarne ptaszysko.
- Chyba... Naprawdę mnie śledzisz. - pogłaskałem lśniące pióra ptaka.
< Haraa? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz