sobota, 31 października 2015

Nowa Postać



Imię i nazwisko: Takano Iryoshi (czyt. Irjoszi) 
Pseudonim: Kirisa, Kissa, Taka, Iri 
Płeć: Mężczyzna 
Wiek: 17 lat
Rasa: Kotołak 
Charakter: Jego charakter jest dość trudny. Jest w miarę pewny siebie, wyraża swoje zdanie i stara się być przy tym miły, ale zwykle mu to nie wychodzi. Jest pracoholikiem, do pracy w sklepiku chodzi tylko po to by się nie nudzić. Lubi żartować, a na jego ustach często można spotkać uśmiech. Nie do końca obchodzi go zdanie innych. Zawsze musi doprowadzić to co zaczął do końca, jest przy tym bardziej uparty niż osioł. Często zdarza mu się nie słuchać, lub tylko udawać, że słucha, ktoś musi Takano zainteresować by ten go słuchał. Nie jest tak samolubny, jakby się wydawało, chodzi trzy razy w tygodniu pomagać biednym i bezdomnym oraz zwierzakom. 
Zainteresowania: Lubi czytać książki, pracować i gotować.
Motto: "Nawet najbliższa osoba odejdzie, zostawi nas, zostawiając po sobie tylko wspomnienia, kopniak na tyłku i kurz spod jej stóp."
Lęki: Eh... Boi się, że zostanie opuszczony. Boi się także bardzo dużych, otwartych przestrzeni (np. pole) i burzy.
Orientacja: Homoseksualna 
Partner: Na razie brak. Jest ktoś chętny? Jest bardziej typem Uke 
Aparycja: Jest to chłopak średniego wzrostu, mierzy 178 centymetrów. Ma jasną skórę, obdarzoną kilkoma bliznami. Jest szczupłej postury, przez co może się wydawać odrobinę wyższy. Jego włosy mają kolor czerwonokasztanowy, sięgają do połowy szyi. Na głowie często nosi czapkę, którą nie rozstaje się od bycia nastolatkiem. Ma szaroniebieskie oczy, które czasem mogą wydawać się zielone. Na jego nosie czasem spoczywają różnorakie okulary, co jest spowodowane pogorszeniem się wrodzonej wady przez siedzenie nad papierami. Ubiera się różnie, zależy od jego nastroju, zwykle jest ubrany ekscentrycznie, luźno, lecz są elementy elegancji. 
Głos: Uso
Umiejętności: 

  • Zmiana w kota
  • Potrafi obsługiwać broń palną (często to ćwiczy)
  • Dobrze pisze (książki, poematy, wiersze itd)
  • Łatwo zapamiętuje różne rzeczy

Broń: Nosi sztylet do samoobrony, jednakże zwykle w sytuacji zagrożenia zmienia się w kota i ucieka.
Miejsce Zamieszkania: Zmienne, ostatnio mieszka w Ercken.
Historia: Jego historia nie jest jakaś oryginalna, czy też smutna, sam tak uważa. Pewnego razu, gdy miał sześć lat jego matka odeszła, a raczej uciekła. Złapał ją gdy wychodziła z domu, spojrzała na niego przerażona, popchnęła go na ziemię i zaczęła biec w stronę przystani. Od tamtej pory ma awersję do kobiet. Nie wie co się z nią dzieje, nawet nie chce. W jego rodzinnym mieście, które było stosunkowo małe ojcowie dziewcząt starali się go zeswatać ze swoimi pociechami, jednak nie wyszło. Po pewnym czasie zakochał się w chłopaku o czarnych włosach, który podróżował po świecie. Ciemnowłosy nie podał mu imienia, choć Takano prosił go cały czas. Następnie, gdy pewnego dnia, po powrocie do domu jego siostra zaciągnęła go do swojego pokoju i powiedział, że go kocha, ale nie jak brata. Był zszokowany. Ojciec chłopaka podsłuchiwał pod drzwiami, wszedł z impetem do pokoju i wygnał Taka z domu i powiedział, że ma nie wracać. Chłopak zabrał kilka rzeczy i ruszył. Miał nadzieję, że wyruszy z czarnowłosym, ten jednak wyruszył w podróż. Przez cztery miesiące miał nadzieję złapać chłopaka, lecz jednak nie udało się to mu. Od tamtej pory trudno mu zaufać komukolwiek. Od wyjazdu dobrze mu się wiedzie, pracuje jako księgowy i w sklepie. 
Rodzina: Ojciec o wdzięcznym imieniu  Ebenezer, ma siostrę Roxane i brata Franka.
Inne Informacje: 
- Uwielbia gorącą czekoladę.
- Lubi i koty i psy.
Inne Zdjęcia:



Autor: Hakkiko0, hakkiko0@gmail.com

Od Serenity CD Luka

Zdziwiła ją ta propozycja.
-Bardzo chętnie ale wiesz...Nigdy nie miałam okazji grać w spektaklu czy przedstawieniu.
-Zrobimy coś z tym. Szybko zapamiętujesz teksty, takie długie?
-Daje radę.
-To chodźmy.
Przybyli pod teatr. Kiedy tylko weszli, Luke zaprowadził ich do jakiegoś gabinetu. Dziewczyna zdążyła przeczytać, że to właściciel czy coś podobnego. Zaraz po wejściu, przeszedł do rzeczy.
-To jest ta osoba o której wspominałem. Może zagrać.
-Brałaś udział w występach scenicznych?- Zapytał lustrując ją wzrokiem.
-Niestety nie miałam nigdy okazji- westchnęła. Coś zamruczał pod nosem.
-Dobra, może być. Trzeba jej załatwić scenariusz i sprawdzić czy należy wprowadzić zmiany w kostiumie.
Kiedy wyszli, nagle trzymała w rękach już scenariusz, całkiem gruby. Idąc w nieznanym kierunku, zapytała nagle:
-Opowiedziałbyś o czym jest sztuka?
Ale zanim dostała odpowiedź, podeszła do niej wysoka brunetka i zabrała ją w kierunku przebieralni w celu sprawdzenia kostiumu. Po kilku minutach najpierw wyszła tamta.
-Jest dobrze. Sukienka leży jak ulał. Chodź, pokaz się.
Serenity wychyliła nieśmiało głowę zanim pokazała się w całej okazałości. Rzeczywiście, wyglądała nienagannie.


<Luke? Pomysł nie głupi xD>

piątek, 30 października 2015

Od Luka CD Serenity

Przepełniał mnie entuzjazm i siła do życia, ponieważ w końcu miałem zagrać głównego bohatera, który był mężczyzną, a rola też mi odpowiadała, choć była dość drastyczna. Historia przedstawiała młodego mężczyznę, który miał dosyć swojego życia i postanowił popełnić samobójstwo, lecz szukał osoby, której może zaufać by dała list jego rodzinie. Po pewnym czasie znalazł odpowiednią osobę, była to dziewczyna z biedniejszej rodziny szlacheckiej. Zakochali się w sobie, ale później wróg bohatera zabił jego miłość. Z rozpaczy strzelił sobie głowę, chcąc być przy niej. Lecz ku jego rozpaczy obudził się jako anioł śmierci. Szedłem ulicą i natrafiłem na plakat, przyjrzałem się mu, bo do tej pory nie miałem czasu, ani okazji by to uczynić. Para stała na scenie, która jednak była bardziej wyciągnięta w stronę widowni, w jednym fragmencie. Trzymali się za ręce, połowa od strony dziewczyny była bardziej kolorowa, tak jakby żywa, a od strony chłopaka była ciemniejsza, przypominała śmierć. Poprawiłem materiałową torbę na ramię i ruszyłem w stronę teatru. Po około dziesięciu minutach byłem na miejscu. Wszedłem na zaplecze i miałem się przywitać, gdy przygniotła mnie panika, niosąca złe wieści:
- Merredith zachorowała na cholerę! - Krzyknęła jedna z fryzjerek. Merredith to dziewczyna odgrywająca Rosie , czyli dziewczynę głównego bohatera w przedstawieniu. Zapytałem:
- W jakim jest stadium?
Pewna bruneta zatrzymała się i odparła łagodnie:
- Nie jest z nią aż tak źle, wyjdzie z tego, ale trochę to potrwa nim znachorzy się pozbędą tej choroby.
- Dzięki...
Ruszyłem do gabinetu właściciela i wszedłem do środka. Powiedziałem:
- Słyszałem co się stało z Merredith... Co z przedstawieniem?
- Nie odbędzie się, zastępczyni Merredith zrezygnowała. Nie ma kto zagrać Rosie...
- Mogę zapytać jednej osoby czy by nie zagrała, ale nie obiecuje jej zgody.
Wyszedłem z pomieszczenia, a później z budynku. Ruszyłem do cukierni Serenity, lecz niestety jej tam nie było. Wyszedłem i ruszyłem przed siebie, nie wiedziałem dokładnie gdzie ona mieszka. Po pewnym czasie zobaczyłem długo włosą blondynkę, przyglądającą się plakatowi. Podszedłem do niej i wtedy dowiedziałem się, że to Serenity. Powiedziałem:
- Hej Serenity.
- Och, cześć Luke! Co ciebie tutaj sprowadza? - Zapytała
- Szukałem ciebie. Mogę mieć o coś spytać?... Mogłabyś zastąpić główną bohaterkę w spektaklu w, którym występuję?...

< Serenity? Pomysł tak z nikąd, ale jest i to beznadziejny xD >

Od Touki

Usłyszałam huk piorunów. Kiedy otworzyłam oczy oslepił mnie błysk błyskawicy. Zamknęłam na chwilę oczy i po chwili spojrzalam w okno. Na dworze lało jak z cebra, albo możnaby ten deszcz porównać do ściany wody. Ziewnęłam lekko, odwróciłam głowę w stronę zegara. Było 20 mińut po 7. Rozciągnęłam się i wyszłam z łóźka. Ubrałam się w luźne ubranie i poszłam w stronę kuchni. Zrobiłam sobie coś cieplego do picia, w moim przypadku herbata i posiliłam się 3 kanapkami. Po śnaidaniu, w łazience ogarnęłam się. Ponownie spojrzałam na zegar, była 8:10, a potem w okno. Przestało naszczęście padać. Postanowiłam się przespacerować po mieście, ponieważ lubiłam zapach po deszczu. Powietrze wtedy było świeże. Założyłam płaszcz i wyszłam do miasta. Kiedy powolnym krokiem przechodziłam między ludźmi, wpadłam w jakiegoś mężczyznę. Zaskoczona, upadłam na ziemię. Pierwszy raz straciłam równowagę przez takie coś.
- Przepraszam...- spusciłam głowę.

< Jakić mężczyzna? (Najlepiej wolny) >

czwartek, 29 października 2015

Od Imaizumi

Uaaa! Halloween! Normalnie go nie obchodzę, ale co z tego? Cieszyć się należy, albowiem kostium mi nie potrzebny! I tak jestem piękna XD
No w każdym razie se łaziłam po mieście, bo tak się ciekawie złożyło, że przybyłam tu akurat parę dni przed tym akurat świętem. Było tutaj świętowane znacznie huczniej niż u mnie (w rodzinnym mieście), chociaż jeszcze właściwie nie nadeszło, więc postanowiłam pozwiedzać. Przecież mogę, prawda?
- No tak. – odpowiedziałam sobie samej. Nie byłam właściwie pewna, czy chciałabym świętować Halloween. W sumie nie ma w nim nic specjalnego – tylko przebieranie się i zbieranie cukierków.
Przechodziłam akurat obok jednego z domów, wyróżniającego się ilością ozdóbek nawet w mieście jak to. Mimowolnie się zatrzymałam, by przyjrzeć się dyni wyciętej w wilcze uszy, oczy i usta z kłami wyszczerzone w uśmiechu. Urocze. Najwyraźniej nie tylko ja się zapatrzyłam, bo po chwili poczułam uderzenie czegoś dużego w plecy. Odwróciłam się i dostrzegłam, że był to jakiś chłopak.


<Jakiś facet?>

Nowa Postać

Imię i nazwisko: Imaizumi Kagerou
Pseudonim: Ima, Czerwony Kapturek
Płeć: Kobieta
Wiek: 17 lat
Rasa: Animag
Charakter: Jest pozytywnie nastawiona do wszystkiego i w każdej sytuacji potrafi dostrzec pozytywy. Jest niezłym pocieszaczem, bo nie korzysta z typowego „Nie płacz, będzie dobrze”, ale ma własne niezawodne sposoby. Oczywiście nie oznacza to, że sama nigdy nie jest smutna. Po prostu bardzo boi się samotności, dlatego na pierwszym miejscu jest dla niej dbanie o innych, a dopiero potem o siebie. Nie chce, by jej przyjaciele się nią zamartwiali, ale jednocześnie chce, by ktoś zauważył, kiedy jest smutna. Kiedy nikt nie zauważa, jest tylko bardziej przygnębiona, a gdy ktoś ją pociesza zaczyna płakać i przez jakiś czas nie może przestać, ale czuje się potem znacznie lepiej. Ponieważ, jak już wcześniej wspomniałam, ważniejsi są dla niej inni, nawet największa depresja szybko jej przechodzi. Jakieś sawłar-wiwry Imy nie obowiązują, mówi to co chce i robi to co chce, oczywiście, jeśli nie urazi tym osoby, której nie chce urazić. A jak jest jakiś dziad, co się tylko ciągle czepia, to po co się powstrzymywać? Charakter ma z jednej strony podobny do chłopaka z podstawówki, a z drugiej strony do małej, nieogarniętej 6-latki, z trzeciej strony jest to bardzo śmiała i wredna, choć zabawna dziewczyna, z czwartej strony natomiast czasami zachowuje się bardziej jak wilk niż człowiek. To kompletna indywidualistka. Inaczej trzyma długopis i sztućce, inaczej pisze, inaczej nosi torby i ma inne priorytety. Co kogo obchodzi jakaś szkoła, kiedy przez okno widać uroczego kotka?
Zainteresowania: Polowanie!
Motto: Wszystkie ścieżki prowadzą do przyszłości.
Lęki: Samotność, ogień
Orientacja: Hetero
Partner: Nie ma
Aparycja: Ima jest średniej wysokości, całkiem ładną dziewczyną. Jest szczupła, co podkreśla najczęściej noszona przez nią staromodna czerwono-biała sukienka. Ma duże, brązowo-czerwone oczy, a paznokcie najczęściej maluje na czerwono. Wygląd i ubiór Imaizumi, oraz jej miła, dziecięca twarz może przywodzić na myśl Czerwonego Kapturka, jednak chyba bliżej jej do Złego Wilka. Nie można jednak stwierdzić, że nie posiada swojego specyficznego uroku. Dość często zdarza jej się założyć podkolanówki nie do pary (jedna biała, druga czarna). Na stopach przeważnie nosi czerwone obcasy, jednak równie często można zobaczyć ją w znacznie wygodniejszych… Ym, skarpeto-butach? Nie mam pojęcia, jak to się nazywa. To takie kapcie. Jej uszy, ogon i włosy są koloru ciemnobrązowego. Długie do kolan włosy nosi prawie zawsze rozpuszczone.
Głos: Black Cat’s Wish
Umiejętności: Oprócz zamiany w wilka potrafi walczyć wręcz (nożem lub bez), gotować i tropić po śladach, potrafi również nieźle śpiewać.
Broń: Tylko kły, pazury i nożyk myśliwski
Miejsce Zamieszkania: Ercken
Historia: Nic szczególnego. Nie miała jakoś strasznie źle w domu, miała kochającą mamę, jakiegoś tam tatę oraz siostry - starszą, którą wielbiła ponad wszystko i zawsze mówiła jej o wszystkich swoich problemach, oraz młodszą, która ją, szczerze mówiąc, brzydziła. Leniwa, chciwa, skąpa, nawet nie próbowała tego zbytnio ukrywać. No żyła sobie tak normalnie w tym domu, do czasu, gdy się wyprowadziła. No i teraz mieszka tutaj.
Rodzina: | Matka – Hana | Ojciec – Haruki | Starsza siostra – Chiyo | Młodsza siostra – Aikiko |
Inne Informacje: Nienawidzi, gdy myli się wilki z psami, choć do samych psów nic nie ma.
Inne Zdjęcia: 







Autor: luna mia

niedziela, 25 października 2015

Od Serenity CD Luke

Półprzytomnie otworzyła jedno oko i rozejrzała się. Robiło się trochę jasno. Nagle wyskoczyła z łóżka jak oparzona i w pędzie szykowała się. Praca! Dopiero gdy zamierzała wybiec z domu, zorientowała się, że dzisiaj ma wolne. Z jękiem rzuciła się na łóżko i zasnęła.
Kiedy ponownie się zbudziła, dochodziło południe. W pełni wypoczęta zabrała się za śniadanie. No co? Anioły też potrafią być leniwe. Gotowa, wyszła z szkicownikiem i przyborami i skierowała się w losowe miejsce. Park. Każdy był pochłonięty własnymi zajęciami. Kilkoro dzieci bawiło się śmiejąc, ktoś inny pisał coś...Ogólnie był spokój. Serenity spojrzała na ludzi i zaczęła ich szkicować z pamięci. Po jakimś czasie już miała zarys biegnącej dziewczynki i skaczącego chłopca, idącą parę młodych ludzi, człowieka pielęgnującego roślinność. Pod koniec pracy, zaburczało jej w brzuchu. Znak, że trzeba wracać i robić obiad. W drodze do domu kupiła trochę warzyw słuchając jak ktoś wspominał coś że w bliskim czasie będzie znowu przedstawienie. Rozglądnęła się i natrafiła wzrokiem na ogłoszenie na ten temat. Uśmiechnęła się pod nosem.

<Luke?>

sobota, 24 października 2015

Od Carmelle

Był ranek. Źle się czułam. Miałam nadzieję że to nie to co myślę.
(pół godziny Później)
Płakałam drugi raz w życiu. Były to łzy rozpaczy, a może krył się wnich małe Szczęście? Wybieglam z domu. Trafiłam do nieznanej mi części miasta. Usiadłam na ławce. Dalej płakałam. Lecz to nie była krew tylko ludzkie łzy. Czułam się słaba. Zresztą byłam słaba jakby nie ten mój głupi wybór nic by się nie stało. Teraz żałuję. Rozklejam się coraz bardziej. Wyjmuje z kieszeni pudełko. Patrzę pustymi oczami na pozytywny test ciążowy... Nagle chwyta mnie ktoś za ramię....


< Ktoś? >

Event - "Parada Śmierci"

Cześć!

Nadszedł ten moment, przez niektórych oczekiwany, czyli pierwszy event. Ten event jest także pierwszym, który robię, więc nie obwiniajcie mnie jeżeli czegoś nie dopilnuje i nie dociągnę. A teraz przechodzę do sedna sprawy:

Event będzie polegać na zabawie, a nie na zdobywaniu punktów i nagród (Może zrobię takie coś w przyszłości, ale to zależy od kilku spraw). Jest on ściśle związany ze Świętem Strachów, czyli Halloween. Jak wskazuje tytuł "Parada Śmierci" odbędą się parady i różne imprezy z tym związane, więc można zabawić się wyobraźnią. Przez tydzień przed, aż do dnia Halloween duchy, zjawy, demony i inne będą wyruszać po to by się trochę zabawić - czasem kosztem innych. Dusze zamknięte w piekle będą próbowały uciekać z Piekła, więc przydadzą się ochotnicy do bronienia bramy piekła. Jak już pisałam wcześniej wystarczy pobawić się tym co siedzi Wam w głowach. A i jeszcze jedno - można przebrać swoją postać na to święto. Wystarczy podesłać arta po przebraniu się. Można przebrać swoją postać za kogoś z Creepypasty, na przykład Jeff the Killer, Ben i tak dalej.

Event trwa od dzisiaj do 1. lub 2. listopada, jest to po to by opisać swoje przygotowania do tego wydarzenia, później jak się przebyło Tydzień Strachów, a później swoje wrażenia, doznania i wspomnienia. Można pisać oczywiście grupowe opowiadania, np istota A wychodzi z istotą B, poznają tam C, D, E. Nie trzeba ciągnąć tego po zakończeniu eventu.
A i jeszcze jedna sprawa - Nie każdy musi brać udział, jeżeli ktoś bierze udział, proszę o napisanie tytułu "Parada Śmierci' na początku wiadomości.

A teraz coś na wczucie się w Halloween i na poprawę humoru: 



Oraz muzyczka 


sobota, 10 października 2015

Od Yukkiko CD Tomoe

Spojrzałam na niego, a później położyłam głowę na swoich rękach. Powiedziałam:
-Uznajmy, że boli mnie głowa...
Spojrzałam na Tomoe i stwierdziłam - Ktoś chyba ma na ciebie focha, nie patrzy na ciebie jak zwykle.
Chłopak rozejrzał się, a po chwili zapytał:
- Obserwujesz ją?
- Nie. Nudzi mi się na lekcjach, więc patrzę na ludzi. Próbuję ich zrozumieć, ale raczej mi się to nie uda...
- Dlaczego tak uważasz?
- Jesteście zbyt skomplikowani. - Spojrzał zaintrygowany. - Wasze uczucia są całkowicie pomieszane, ktoś z was zakochał się w kimś i nie powie, że ta osoba się podoba, tylko obserwujecie ich. Nie potrafię tego zrozumieć. Czasem jestem nawet blisko zrozumienia waszych myśli, ale to...
Nauczyciel przerwał moje zdanie, pytając :
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie?
Wstałam i oznajmiłam:
- Rozmawiamy o uczuciach ludzi.
- Hm... To podziel się tym.
- Nie widzę potrzeby. Przepraszam, ale nie chcę tego mówić na forum klasy. Mogę napisać referat, jeśli pani chce...
Kiwnęła głową i dłonią kazała mi usiąść. Dokończyłam to co mówiłam Tomoe:
- Niemożliwe. Nie dam rady was zrozumieć. Pewnie dlatego jesteście tacy - zagłuszył mnie dzwonek. Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy...



< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukkiko

Lili złapała mnie za ramię.
- Co się stało? - zapytała.
- Yukki straciła równowagę i na mnie wpadła - odparłem, łapiąc ją w tali. - A te nieogary pomyśleli o nie moralnych rzeczach - westchnąłem.
Lili wbiła pazurki w mój bok.
- Lili? Czy to zazdrość? Wiesz, że Yukki to tylko przyjaciółka - cmoknąłem ją w polik. - Inne dziewczyny mnie nie interesuję, tylko ty.
Uśmiechnęła się

***

Usiadłem wyjątkowo z Yukki.
- Czemu ze mną siadasz? - zapytała.
- Bo chyba jest zastępstwo. Coś cię gryzie, demonie? - zapytałem cicho. - Słabo wyglądasz.

Yukki?

Od Yukkiko CD Tomoe

Zaśmiałam się cicho i dokończyłam sok. Wstałam i ruszyłam w stronę kosza. Nad moją głową przeleciała zgnieciona kulka białego papieru. Schyliłam się, chcąc uniknąć pocisku, niestety straciłam równowagę i wywróciłam się. Upadłam na Tomoe, a część mojej klasy zaczęła wydawać z siebie, irytujące "UUU". Podniosłam się zawstydzona i zaczesałam krótkie włosy za ucho i ruszyłam w stronę kosza na śmieci. Przyłożyłam swoje chłodne dłonie do policzków, które okazały się gorące. Byłam trochę zaskoczona tym zjawiskiem, bo wcześniej nigdy tak nie było. Przetarłam twarz dłonią i spojrzałam przez okno. Wróciłam pod klasę, idealnie przed dzwonkiem. Weszłam do klasy i zasiadłam w ostatniej ławce. Lekcja rozpoczęła swój ciąg...



< Tomoe? >

środa, 7 października 2015

Od Tomoe CD Yukkiko

- Ja dalej twierdze, że pakty to zło - mruknął Rin.
- Od miesiąca o tym gadasz. Podpisałem pakt. Daj mi spokój, już nie odzyskam prawa nad duszą.
Rin marudził dalej, a ja starałem się słuchać wykładu nauczycielki.

- O czym rozmawialiście na lekcji? - zapytała Lili.
- O grze... karcianej - odpowiedziałem szybko, a Yukkiko zerknęła na mnie kątem oka.
- Co to za gra? - zdziwiła się.
- Em... masz pionki i ogółem gra nazywa się PAKT - zaczął nawijać Rin, po kwadransie: - No i zgubiłem trzy karty, a Tomoe został bez duszy.
Spojrzałem na Yukkiko, która powoli sączyła soczek. Językiem migowym pokazała mi, że Rin jest niezłym kłamcą.
Kiwnąłem głową z cichym westchnięciem.


Yukkiko?

niedziela, 4 października 2015

Od Michaela CD Carmelle

Gdy byłem już w domu i przymierzałem się do czytania jakieś książki przez okno wleciała Kira. Wylądowała na mnie i kłapnęła mi paszczą przed twarzą. Stanęła dumnie przede mną i wyciągnęła szyję, dając do zrozumienia, że coś wisi na obroży. Podniosłem się i złapałem za liścik. Przeczytałem go i pomyślałem, że co mi szkodzi. Wstałem i strzepałem sierść kotowatej. Przebrałem się i ruszyłem w podróż...
***
Po chwili byłem pod domem Carmelle Zapukałem, a po chwili otworzyła mi czarnowłosa...



< Carmelle? >

sobota, 3 października 2015

Od Yukkiko CD Tomoe

Spojrzałam na Hanę i powiedziałam:
- Wybacz, ale nie jestem głodna. Pójdę już do swojego pokoju.
- Dobra, nie ma sprawy. - Powiedział Matthew.
- Możemy się spotkać jutro jeśli chcecie. - Powiedziałam.
- Nie dam rady, mam pojutrze duży test. - Powiedział Daan.
- My też nie możemy, mamy za karę wysprzątać boksy w stadninie. - Powiedziała Hana wraz z Mattem.
- No trudno. To cześć! - Powiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju. Przebrałam się i położyłam na materac. Byłam bliska zaśnięcia, gdy nagle ktoś teleportował się do mojego pokoju. Spadłam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju.


Do pokoju teleportował się Lucyfer z jednym ze swoich synów, który nie był tym ubóstwianym przez ojca (czyt. Lucjusz). Podniosłam się i klęknęłam przed Władcą Piekieł. Powiedział:
- Wstań.
Wstałam posłusznie, a on powiedział:
- Wykończysz się młoda z tym blondynem! Wrzodów dostaniesz, czy czegoś takiego. Widzisz, że nie popłaca być dobrym, nauczysz się tego w końcu?
- Masz rację. I szczerze mówiąc już się tego uczę.
- Zawsze możemy naciągnąć trochę pakt i pozbyć się go. Już kilka razy tak robiłem. Możesz mu powiedzieć, że nie spełnia wymogów paktu i tak dalej.- Powiedział jego syn.
- Bardzo chętnie, jednak nie.- Odparłam.
- Dlaczego? - Zapytali jednocześnie.
- Później wytłumaczę...
Wrócili do siebie, a ja poszłam spać...



< Tomoe? >

Od Yukkiko CD Tomoe

Powiedziałam:
- Mhm. Dobrze. Pozdrów Rina, nie mogę go jakoś zlokalizować, zapewne siedzi z... Emily? Nie wiem, wybacz jeśli się pomyliłam. Muszę już iść, jestem dzisiaj umówiona na próbę po lekcjach, więc dobrze, że tylko list. - Tomoe spojrzał na mnie pytająco. Odparłam - Nie ważne, później wyjaśnię. To cześć!
Odeszłam szybko i ruszyłam w stronę klasy...

***

Od razu po lekcjach pojechałam do miasta wysłać list, nie miałam ochoty robić tego magią, przynajmniej miałam wymówkę by wyjechać ze szkoły. Ruszyłam w stronę poczty i oddałam to do okienka. Wróciłam szybko do szkoły i ruszyłam w stronę starego budynku w lesie, gdzie miałam próby z Haną, Mattem i Daanem. Weszłam do środka, a oni siedzieli na starej kanapie. Powiedziałam:
- Cześć! Wybaczcie, że się spóźniłam, musiałam coś załatwić.
- Dobra, nie ma sprawy. No to co, zaczynamy? Mam ochotę pograć! - Powiedziała Hana. Zaśmiałam się, jednak zaczęliśmy rozmawiać. Dużo czasu nam na tym zleciało, ale po chwili niebiesko-włosa powiedziała:
- Dobra, dobra! Grajmy, bo zaraz trzeba wracać.
Stanęłam między Haną, a Daanem i zaczęłam śpiewać. Po chwili i ona się dołączyła.



Po zakończeniu piosenki pożegnaliśmy się, ja wyszłam jako ostatnia. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się. Wystraszyłam się osoby stojącej przede mną, spięłam się i zrobiłam krok w tył. Powiedziałam:
- O Matko! - Położyłam dłoń na klatce piersiowej. Spojrzałam na chłopaka i okazał się nim Tomoe. Powiedziałam - Nie strasz mnie! Masz w tym talent jak w niczym innym!... A w ogóle, to co tutaj robisz? Umówiłeś się z tą, no. Eh chyba nigdy nie zapamiętam jak ona się nazywa. No z tą wilkołaczycą, no nie? Nie będę wam przeszkadzać, chyba, że masz teraz jakieś żądanie?



< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukkiko

Siedziałem na parapecie, kiedy do pokoju wszedł Rin.
- Co się tak szczerzysz jak głupi do sera? - zapytałem.
- Mam po prostu dobry humor - wzruszył ramionami, na szyi miał malinkę.
Westchnąłem, a Lovely spojrzała na mnie smutnymi ślepkami.
- Co jest, kocie? - mruknąłem.
Odwróciła łepek w przeciwną stronę.

***

- Ej, Tomoe - demonica zaczepiła mnie następnego dnia, kiedy wychodziłem rano z pokoju.
- Co jest? - spojrzałem na nią, lekko zaspany.
- Co ty tak właściwie czujesz do Lili? - zmarszczyła lekko czoło. - Mówiłeś, że...
- Wiem - westchnąłem. - Ale to było kiedyś, kiedy wierzyłem, że moja kotka jest animagiem.
- Już nie wierzysz?
- Chyba jest tylko jednym z inteligentnych kotów.
- Więc nie zamierzasz zrywać z Lili?
- Żartujesz? - uniosłem brew, idąc z demonicą korytarzem. - Widzisz jak jest pomiędzy nami.
- Widzę... amorki - mruknęła.
Szliśmy chwilę w milczeniu.
- Idź dziś na pocztę i wyślij ten list - podałem jej szarą kopertę.
Zerknęła na na nią, biorąc ją do ręki.
- Do twoich rodziców? - zapytała widząc nazwisko.
Kiwnąłem głową.
- Dziś cię o nic więcej nie poproszę - oznajmiłem. - Wyślij list i na dziś masz spokój.


Yukkiko?

Od Yukkiko CD Tomoe

Kopnęłam w kamień i powiedziałam cicho:
- Przyjemniaczek się znalazł.
Ruszyłam do męskiej toalety na samym początku lekcji i klasnęłam dłońmi, ponieważ nie chciało mi się sprzątać. Ruszyłam w stronę klasy, w której mięliśmy lekcję języków wymarłych. Weszłam do środka i powiedziałam:
- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie, niedyspozycja.
Jak zwykle wszyscy zaczęli szeptać coś między sobą. Zasiadłam w ostatniej ławce i słuchałam monologu nauczyciela. Rozejrzałam się po klasie i zobaczyłam jak dziewczyna Tomoe, nadal nie potrafię zapamiętać jej imienia, patrzy na niego z utęsknieniem. Czasem wydaje mi się, że ona go prześladuje i patrzy na każdy jego ruch. No, ale w końcu to wilkołak, za zdradę potrafi zabić. Mam tylko nadzieję, że Tomoe nic teraz nie wykombinuje, w stylu zerwania z nią, bo nie specjalnie mam ochotę go teraz ratować. Zadzwonił dzwonek na przerwę, a ja dość szybko się zebrałam i wyszłam z klasy. Szłam dość szybko i nie wiem kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego i okazało się, że był to Matthew. Zapytał:
- Gdzie tak pędzisz Yuki?
- Cześć Matt, a na następną lekcję. A ty co tutaj robisz?
- Szukałem ciebie, reszta grupy chce się dzisiaj spotkać, a bez ciebie nie będzie to grupa. To jak, chętna?
Zastanowiłam się i powiedziałam:
- Tak, chętnie. I tak wszystko co miałam do roboty już zrobiłam... To o której?
- Około w pół do dziewiętnastej.
- Dobra to do zobaczenia!
Uśmiechnęłam się i zobaczyłam Tomoe, Rina oraz Shu. Ruszyłam w stronę klasy...



< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukkiko

- Tomoe? - odezwała się Lili.
- Co? - mruknąłem.
- O co jej chodziło? - zapytała ostrożnie. - Czemu nazwała cię ,,panem'' i... - jej spojrzenie utkwiło na szkatule.
- Nieważne - powiedziałem i zaniosłem szkatułę do swojego pokoju.
- Coś taki nie w humorze? - zagadnął Rin.
- Cholerna demonica się wku#wiła. Tsss... mogła za pierwszym razem wykonać rozkaz.
- Ach... kupiec?
- Tsa.
- Przejdzie jej - westchnął.
- Yh... gdybyś ty ją widział. Bardziej bezczelnego demona chyba tam na dole nie mieli.


***


- Na pewno wszystko w porządku? - zapytała Lili.
- Tak. Nie męcz mnie już tym pytaniem - powiedziałem i zauważyłem demonice.
Siedziała kilkadziesiąt metrów dalej.
Westchnąłem.

~Kilka dni później~

- Yukkiko.
- Co mam zrobić? - mruknęła, odwracając się w moją stronę.
- Tsa... też miło cię widzieć.
- Mam nadzieję, że nie przychodzisz z żadnymi przepr...
- Daruj sobie. Demona nigdy bym nie przeprosił.
- Czego chcesz? - zapytała.
- Może byś łaskawie była nieco milsza i posłuszniejsza?
Prychnęła. Przeczesałem włosy palcami, biorąc głębszy wdech.
- Więc? - wyglądała na zniecierpliwioną.
Wskazałem na Rin'a, którego noga ręka była zabandażowana.
- Skręcił nadgarstek, a w tym tygodniu wyznaczyli go, by ogarnął kible i prysznice w męskim kiblu.
- Nie może się posłużyć magią? - zapytała.
- Skręcił nadgarstek przez nieudolne zaklęcie wycelowane we mnie, więc obydwoje jesteśmy niedysponowani.
- A tobie niby co się stało? - mruknęła. - Oprócz tego, że dziwnie chodzisz...
- Czar podpalił mi łydkę - odparłem, ale nie opisywałem sądząc, że demonica i tak ma to gdzieś. - Wysprzątaj męską toaletę. Zrób to w czasie lekcji, nikogo tam nie będzie. Jeśli aż tak bardzo się brzydzisz... możesz użyć magii do sprzątania. Widzimy się później.
Odwróciłem się do niej plecami i poszedłem w kierunku budynku szkoły.


Yukkiko?

Od Yukkiko CD Tomoe

W dziesięć sekund wróciłam do domu tego faceta, zabrałam wszystko z jego domu, a dziewczynie usunęłam pamięć. Wysłałam ją do sierocińca i wróciłam do swojego pokoju i wiedziałam, że Tomoe obściskuje się z tą blondynom. Złapałam za szkatułkę i otworzyłam drzwi, rzuciłam nią o podłogę, za chłopaka plecami. Powiedziałam:
- Wszystko wypełnione PANIE!!! Tylko się nie zdziw jak wrócisz do pokoju, czeka ciebie tam niespodzianka... A i jeszcze jedno... Teraz będę przychodzić tylko gdy mnie wezwiesz bym coś zrobiła, nie chcę się "przyjaźnić", jak to nazwałeś z kimś takim... A teraz żegnam!
Ukłoniłam się przed nim i wyskoczyłam przez okno. Fuknęłam i ruszyłam na miejsce treningu łucznictwa, który zaczynał się dopiero za godzinę... Usiadłam pod drzewem i zaczęłam się bawić źdźbłem trawy...

***

Po pewnym czasie zebrali się, niestety, wszyscy, którzy ćwiczyli łucznictwo. Wolałam już pocałować trolla, niż zamienić słowo z Tomoe. Zaczęły się zajęcia...


< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukkiko

Odpuściłem sobie wizytę u Yukkiko. Poszedłem do niej następnego dnia.
Wpuściła mnie, a ja usiadłem tam gdzie zawsze.
- Jak ci poszło? - zapytałem. - Powiedz wszystko
Zaczęła mi opowiadać ,a kiedy skończyła zmierzyłem ją lekko zdenerwowanym spojrzeniem.
- Co? - mruknęła.
- Majątek, który miałaś przynieść mi dałaś jakiemuś smarkaczowi.
- O czym ty mówisz?
- Rozkazałem ci go zabić, bo wiem jakim jest zepsutym człowiekiem, a szkatułkę z jego majątkiem miałaś przynieść mi - wziąłem głębszy wdech. - Uznam, że jeszcze nie wykonałaś zadania - wstałem i podszedłem do drzwi. - Tamten dzieciak trafi do sierocińca, Yukkiko. Zostanie mu wszystko odebrane. Ludzie w końcu się dowiedzą, że wypierd skonał. Po co ci był ten ''dobry uczynek''? - zaśmiałem się bez cienia radości czy entuzjazmu.
Wyszedłem trzaskając drzwiami.
- Tomoe! - Lili rzuciła się na mnie i przytuliła.
Objąłem ją ramieniem.
- Witaj - uśmiechnąłem się lekko.
- Głodna jestem - powiedziała.
- Za chwilę będzie obiad na stołówce - stwierdziłem patrząc na zegar.



Yukkiko?

Od Yukkiko CD Tomoe

Wyskoczyłam przez okno, a później prze teleportowałam się magią do okolic domu tego faceta. Chociaż ja uważałam, wystarczyłoby po prostu usunąć dług z pamięci tego całego Yurumiego. Ale nie zamierzałam mówić tego Tomoe, kredo wynajętych demonów jest "Słuchamy rozkazów, nie zmieniamy ich". Zmieniłam swój ubiór i kolor oczu i włosów.

 :

Porozcinałam ubranie tak by wydawało się, iż ktoś, lub coś mnie zaatakowało. Zapukałam do drzwi i zaczęłam udawać zmęczenie. Po chwili otworzył mi ten mężczyzna, którego miałam zabić. Powiedziałam cieniutkim i dziewczęcym głosikiem:
- Proszę mi wybaczyć, że się naprzykrzam, jednakże ktoś na mnie napadł. - Zaczęłam szlochać - Cała moja służba zginęła, a zbóje uciekli. Mogę tutaj przenocować i wysłać list do mojego ojca? Obiecuję zapłatę.
Mężczyzna przyjrzał mi się uważnie, aż zrobiło mi się niedobrze. Udałam omdlenie, a on złapał mnie swoimi tłustymi łapskami, musiałam powstrzymać swoje ciało przed okazaniem obrzydzenia. Zaniósł mnie do swojej sypialni, po drodze bijąc swoje dzieciaki, które go zaczepiały. Walnął mną o łóżko, usłyszałam jak odpina swoje ubranie. Gdy położył się koło mnie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Poczułam pod kołdrą jak jego dłoń wędruje w moją stronę. Dotknął mojego brzucha, a ja wtedy wstałam. Powiedział ze swoim szemranym uśmieszkiem:
- Przecież nic ci nie zrobię. Tylko się zabawimy.
- Ohyda - Powiedziałam przemieniając się w swoją naturalną formę. - To tak spłodziłeś tamte bachory? Współczuję ich matką... - Zmieniłam się w drugą formę. - A więc tak, jestem tutaj by ciebie zabić. Nawet dobrze, że się rozebrałeś, nie będę miała problemu by rozczłonkować twoje ciało. - Wyczarowałam wielki topór, który w tej formie był lekki oraz dokładny sztylet. - To od czego zacząć? Może śledziona, a może jądra. Taaak jądra będą dobre na początek.
Wskoczyłam na łóżku, załamując przy tym szkielet. Odrzuciłam kołdrę wgłąb pokoju. Mężczyzna odsunął się i próbował wstać, jednak złapałam jego kostkę, i przewróciłam go na materac. Nachyliłam się i odcięłam dwie małe kulki z jego ciała. Zaczął krzyczeć na cały pokój. Rzuciłam dwa elementy jego ciała gdzieś na podłogę. Wtedy do pokoju wparowały jego dzieci, chcąc nakryć go ze mną. Zobaczyłam w ich oczach przerażenie. Powiedziałam łagodnym głosem:
- Och! Przerwałyście moją zabawę, ale spokojnie możecie zostać i popatrzeć.
Zamknęłam drzwi na zamek i wbiłam nóż w okrągły brzuch mężczyzny i zaczęłam nim obracać, próbując przebić się na drugą stronę, ale skończyło się to tylko ubabraniem dłoni w tłuszczu i krwi faceta. Walnęłam sztyletem w szafę nad głową dziecka. Wzięłam topór i przecięłam go na pół. Dzieci i facet zaczęli płakać i krzyczeć na cały dom. Westchnęłam tylko i zadźgałam tego bogacza. Złapałam duszę mężczyzny, ale okazała się niesmaczna. Zbyt gorzka. Zatrzepotałam skrzydłami i odwróciłam się do dzieciaków. Usiadłam na łóżku i policzyłam ich, czwórka. Miała być trójka. Zapytałam:
- Które z was się cieszy, że on nie żyje?
Dziewczynka o zakrytej przez włosy twarzy podniosła rękę. Miała czarno-białe włosy. Zapytałam:
- Dlaczego się cieszysz, że nie żyje?
Spojrzała na mnie i odchyliła włosy z twarzy, przez połowę jej buzi przechodziła wypalona blizna. Powiedziała:
- On mi to zrobił, a te bachory mu kibicowały. Chyba wiadomo dlaczego chciałam jego śmierci.
Wyciągnęłam dusze z pozostałych dzieciaków i je zjadłam. Białowłosej usunęłam bliznę i podarowałam jej majątek. Powiedziałam:
- Nie bądź taka jak on, bo przyjdę po ciebie.
Mrugnęłam do niej okiem i uśmiechnęłam się. Wyskoczyłam przez okno i ruszyłam w stronę lasu. Teleportowałam się przed szkołę, był już środek nocy. Weszłam przez główne drzwi i ruszyłam do swojego pokoju. Nie potrafiłam się doczekać prysznica, ponieważ byłam cała we krwi. Nie zmieniałam formy, bo myślałam, że nikogo nie spotkam. Jednak się myliłam. Spotkałam Tomoe, nie wiedziałam skąd wracał. Spojrzał na mnie zszokowany, a ja powiedziałam opryskliwie:
- Zadanie wypełnione, tak jak chciałeś. Chyba nie myślałeś, że nie będzie przy tym krwi? Byłbyś głupcem, gdybyś tak myślał...
Ominęłam go i ruszyłam do swojego pokoju. Weszłam do środka i zmieniłam formę. Nie pamiętałam co robiłam, oprócz tego, że wypełniłam zadanie. Westchnęłam i ruszyłam pod prysznic. Położyłam się i szybko zasnęłam...



< Tomoe? >

Od Tomoe CD Yukkiko

Cały dzień nie widziałem Yukkiko. Peniw nie chciało jej się przyjść... a może znów jest chora?
Zmierzałem do żeńskiej części, kiedy wpadłem na Lili.

***

Końcem końców nie spotkałem się z Yukkiko. Trzy dni później poszedłem do niej w pewnej sprawie. Towarzyszyła mi Lovely.
- Hej, demonie - przywitałem się z nią.
- Hej - odpowiedziała i wskazała mi miejsce gdzie mam usiąść. - Wyglądasz na spiętego.
- Troszkę - przyznałem.
- Co cię gryzie? - zapytała.
- Kiedy zawarliśmy pakt, nie powiedziałem czemu potrzebuję demona. Po prostu przyrzekłaś mi służyć...
- Co mam zrobić?
- Moi rodzice mają dług, który ściąga ich na dno. Ten dług pewnie i mnie dopadnie, kiedy przejmę ich firmę - podałem jej zdjęcie. - Zabij go. Nikt nie wie o długu, którzy zaciągnęli u niego moi rodzice, kila lat temu. Ten facet to Yurumi Moka. Przeprowadził się do Da Vergen.



- Zabić...

- Tak. Zabij go, możesz się nim pobawić zanim dokonasz egzekucji. Ten skąpiec ma troje rozpieszczonych smarkaczy, jeśli ci odpowiadają to smacznego. Spal jego dom. O... jeszcze jedno. Znajdź szkatułkę, wypełnioną monetami. Przynieś mi ją, należy do mojej rodziny.
- Pierwsze zadanie, które mi dajesz...
- Wykonaj je i wróć. Liczę na ciebie, demonie - wstałem. - Miłej zabawy - wyszedłem, a Lovely potruchtała za mną.
W korytarzu ktoś rzucił się na mnie od tyłu.
- Co robiłeś u Yukkiko? - zapytał łagodny głos Lili.
- Rozmawiałem - odwróciłem się w jej stronę i objąłem ją. - Yukki to moja przyjaciółka - cmoknąłem Lili w czoło.



Yukkiko?

Tłumacz