Przez kilka chwil po prostu stałam jakby sparaliżowana. Nieznajomy, który przedstawił się jako "Adam", bez przerwy nawijał.
Duży pies, mężczyzna obronny, merdajacy towarzysz? Że co?
I że mag, to miało być, że ja?
Przyznaję, przez cały mój ludzki czas, jak i za boskiego życia, nie spotkałam kogoś, kto by się tak zachowywał. Wszystko w nim sprzeczało się z wszystkimi moimi dokładnie ułożonymi wzorcami. Co do zwierzęcej formy, to owszem, to już uwzględniłam w kilku wzorcach, wyczuwałam też inną atmosferę bijącą od niego. Ale cała reszta...
Po chwili intensywnego myślenia zauważyłam że mężczyzna się oddala. Szybko ruszyłam za nim.
- Zabrałeś mi robotę! - wybuchnęłam.
< Adam? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz