sobota, 20 sierpnia 2016

Od Arthura CD Ruki

Arthur zamyślił się, przerywając swoją porcję.
— Obrzydliwe uczucie to zrzucanie skóry — odparł cicho.
— Co? — zapytał zamyślony Ruki.
Alfie otrząsnął się z zamyślenia, początkowo nie wiedząc, o co pyta jego towarzysz.
— Jak zrzuca się wężową skórę jest taka wrażliwa, łaskocze i swędzi...
Blondyn pokiwał głową. Ciemnowłosy powiedział, powstrzymując się od ponownego dotknięcia uszu towarzysza:
— Ja uważam, że fajnie jest być kotem. Takie miękkie futerko, uszy i mruczenie...
Zamyślił się w swoich skomplikowanych tworach, które u większości nazywają się myślami, lecz u niego raczej były to kłaki umysłowe. Nie należało ich analizować i rozdrabniać na części pierwsze, bo nigdy by się ich nie rozplątało. Taki stały punkt w przestrzeni. Komicznie wyglądało gładzenie pustki przez Alfiego. W tamtym momencie pragnął przytulić kota, nawet, jeśli będzie musiał ryzykować zadrapania na twarzy. Położył momentalnie dłoń na blondyna ramieniu. Powiedział pełen entuzjazmu i dziecięcej ciekawości:
— Czy wiesz, gdzie w pobliżu znajdują się milusińskie kociaki? Z miękkim futerkiem i uszkami... Przy tobie nie chciałbym ryzykować utraty ręki lub głowy...


< Ruki? Kompletny brak pomysłu. Bardzo przepraszam. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tłumacz